![]() |
Źrodło: Internet |
Dr
Jim B. Tucker – psychiatra z University of Virginia – bada
zjawisko "pamięci poprzednich wcieleń u dzieci". Dotyczy
ono kilkulatków pamiętających szczegóły z minionego życia i
nierzadko tragicznej śmierci. Jego zdaniem przypadki tego typu mówią
wiele o naturze rzeczywistości i świadomości, która może istnieć
niezależnie od mózgu…
Czy rodzimy się z pamięcią poprzednich wcieleń? Badania dr. Jima B. Tuckera sugerują, że idea wędrówki dusz to nie abstrakcja i raz na tysiące urodzeń na świat przychodzą dzieci, które pamiętają, kim były i jak umarły w poprzednim życiu.
Tucker,
który na University of Virginia w Charlottesville kieruje jednostką
badawczą zajmującą się analizą tego typu przypadków, sugeruje,
że rozwiązanie zagadki reinkarnacji leży na skrzyżowaniu
psychologii, neurologii i mechaniki kwantowej, a nasza świadomość
może być tworem niezależnym od mózgu i zdolnym do samodzielnego
funkcjonowania po śmierci.
Uczeń
dr. Stevensona
Tucker
obecnie profesor psychiatrii i nauk neurobehawioralnych na University
of Virginia zanim poświęcił się badaniom nad fenomenem "dzieci
reinkarnacji", w 1986 r. ukończył studia, a następnie uzyskał
specjalizację z psychiatrii ogólnej i dziecięcej. Przez kilka
kolejnych lat prowadził w Charlottesville prywatną praktykę, nie
interesując się koncepcją wędrówki dusz i sceptycznie odnosząc
się do rewelacji o wspomnieniach z poprzedniego życia.
Zdanie
zmienił, gdy przeczytał jedną z książek dr. Iana P. Stevensona
(1918–2007) – psychiatry, który na University of Virginia
kierował Wydziałem Studiów Percepcyjnych zajmującym się
zagadnieniami z obszaru parapsychologii. Stevenson zyskał rozgłos
jako specjalista od dzieci pamiętających poprzednie wcielenia.
Początkowo szukał ich w krajach, gdzie wiara w reinkarnację była
rozpowszechniona: w Birmie, Tajlandii, Indiach i na Sri Lance, ale
potem przypadki takie znalazł też w świecie zachodnim i islamskim
kręgu kulturowym.
Tucker,
zafascynowany wynikami badań Stevensona, w 2000 r. dołączył do
jego grupy. Za cel postawił sobie ustalenie, czy fenomen pamięci z
poprzednich wcieleń można wyjaśnić naukowo. Dla sceptyków były
to po prostu zwykłe dziecięce fantazje, ale wkrótce Tucker
przekonał się, że coś jest na rzeczy. Zajmując się początkowo
analizą przypadków z archiwum swego mentora, rozpoczął następnie
badania na własną rękę. Szczególnie interesowały go dzieci
reinkarnacji z krajów Zachodu.
–
Zdecydowałem
się skoncentrować na przypadkach stamtąd, nawet jeśli były
trudniejsze do znalezienia i okazywały się często mało
spektakularne – mówił w wywiadzie. – W końcu trafiłem jednak
na sprawy "mocniejsze". Dziś wiemy, że dzieci z pamięcią
poprzednich wcieleń jest na terenie USA więcej, niż ktokolwiek by
przypuszczał, choć ich rodziny często nie chcą o tym rozmawiać.
Otrzymuję wiele informacji od amerykańskich rodziców, którzy
opisują dokładnie takie same historie, jak te badane przez dr.
Stevensona w Tajlandii czy w Indiach.
Dzieci,
które już kiedyś żyły
Choć
Tucker, który po śmierci Stevensona objął kierownictwo nad
Wydziałem Studiów Percepcyjnych, chciał skoncentrować się na
nauce, sensacyjność i niesamowitość historii o dzieciach mających
wspomnienia reinkarnacyjne sprawiła, że psychiatra szybko został
zauważony przez media.
Najbardziej
znany przypadek, jaki analizował, dotyczył Camerona Macaulaya z
Glasgow, który zasypywał matkę szczegółami z poprzedniego życia
na wyspie Barra (Hebrydy Zewnętrzne). Chłopiec opisywał swój
dawny dom i życie w rodzinie Shanea Robertsona. Zdarzało się
nawet, że płakał za "prawdziwą matką". Jego niezwykła
historia została przedstawiona w dokumencie "Chłopiec, który
żył już kiedyś" (2006), gdzie pokazano jego odwiedziny na
wyspie. Dla Camerona było to katharsis. Udało się nawet
zlokalizować biały domek pasujący do jego opisów i ustalono, że
dawniej mieszkała w nim rodzina Robertsonów. Ostatecznie w szkockim
Stirling udało się odnaleźć Gillian Robertson – byłą
mieszkankę domku. Niestety, mimo że jej wspomnienia pokrywały się
z tym, co mówił chłopiec, nie pamiętała żadnego Shane'a i nie
mogła określić, czyją inkarnacją mógł być Cameron.
Kolejny
znany przypadek, jakim zajmował się dr Tucker, dotyczył Gusa
Taylora: amerykańskiego chłopca opowiadającego o szczegółach z
życia swego dziadka, który zmarł przed jego narodzinami. Gus
zaskakiwał rodziców opowieściami z dawnych lat (mówił o
rzeczach, o których nie mógł wiedzieć, m.in. o tragicznej śmierci
siostry dziadka), a samochód dziadka nazywał swoim. Pewnego razu
chłopiec powiedział nawet do przebierającego go ojca: "Pamiętam,
jak to ja zmieniałem ci pieluchy!".
Głośnym
echem w mediach odbił się też przypadek reinkarnacyjnych wspomnień
Jamesa Leiningera, który jako 2-latek zaczął opowiadać o swoich
wspomnieniach… z II wojny światowej:
–
Był
to syn pary katolików z Luizjany – mówił o jego sprawie Tucker.
– Uwielbiał bawić się samolotami, a od drugich urodzin zaczęły
go nękać koszmary. Powtarzały się kilka razy w tygodniu i
dotyczyły katastrofy lotniczej. James zaczął też opowiadać, że
kiedyś był pilotem i startował "z łodzi". Kiedy ojciec
zapytał go z jakiej, odparł, że zwała się "Natoma".
To
nie koniec. James dodawał, że zestrzelili go Japończycy podczas
bitwy o Iwo Jimę i że miał przyjaciela Jacka Larsena. Po
sprawdzeniu okazało się, że lotniskowiec USS Natoma Bay brał
udział we wspomnianych walkach i stracił jednego pilota – Jamesa
Hutsona, którego maszyna rozbiła się w taki sposób, jak opowiadał
mały James – pocisk trafił w silnik, nastąpił wybuch, po czym
samolot spadł do wody.
Inna
nietypowa historia z archiwum Tuckera dotyczyła Ryana z Oklahomy,
który jako czterolatek uporczywie prosił matkę o zabranie go do
"starego domu". Z jego opowieści wynikało jednak, że nie
był to zwykły dom, tylko luksusowa willa. Ciągłe rozpamiętywanie
dawnego życia sprawiło, że chłopiec stał się zrzędliwy i
stetryczały. Nie wiedząc, jak rozładować jego emocje, matka
wypożyczyła mu z biblioteki album o złotej erze Hollywood, bo z
tym kojarzyły jej się opowieści syna. Nie spodziewała się, że
Ryan nagle pochyli się nad jednym ze zdjęć i wykrzyknie
podniecony: "To ja! To stary ja!". Fotos, który go tak
poruszył, pochodził z filmu "Night After Night" z 1932
roku, a osobą, która na nim widniała, był Marty Martyn (zm. 1964)
– aktor jednego filmu i znany agent gwiazd. Tucker, który zajął
się sprawą Ryana, po konsultacjach z rodziną Martyna ustalił, że
chłopiec podał ponad 50 trafnych szczegółów z dawnego życia.
Jak
działa reinkarnacja?
W
swoich publikacjach dr Tucker przedstawił intrygujące wyniki analiz
fenomenu dzieci reinkarnacji. Jak podkreśla, wydział, na którym
pracuje, przeanalizował do tej pory jakieś 2,5 tys. takich
przypadków. Większość miała podobny przebieg: dzieci zaczynały
mówić o poprzednim życiu bardzo wcześnie, a napływ wspomnień
trwał mniej więcej do szóstego roku życia, potem stopniowo
ustając. Wchodząc w wiek szkolny, dzieci zapominały o szczegółach
z poprzedniej inkarnacji, co następowało wskutek zmian
fizjologicznych w ich mózgach albo zmian w psychice.
To
nie wszystko. Okazuje się, że większość (60 procent) dzieci z
pamięcią poprzednich wcieleń stanowią chłopcy. 90 procent dzieci
ma w nowej inkarnacji tę samą płeć, co w dawnej, a 70 procent
twierdzi, że w minionym życiu umarło śmiercią nagłą bądź
tragiczną. Co równie ciekawe, ok. 20 procent dzieci reinkarnacji ma
też wspomnienia z pośmiertnego "stanu przejściowego"
przed kolejnym wcieleniem.
Dodatkowo
– jak wynika z analiz – dzieci te są nieco inteligentniejsze niż
rówieśnicy, nie cierpią na żadne zaburzenia psychiczne, a ich
wspomnienia nie są wynikiem doznanej traumy ani próbą zwrócenia
na siebie uwagi.
Skoro
wiadomo aż tyle, czy uda się ustalić, co odpowiada za fenomen
pamięci z poprzednich wcieleń?
Tucker,
który ma też na koncie liczne publikacje naukowe, twierdzi, że
tajemnica tego zjawiska leży gdzieś na styku neurologii,
psychologii i mechaniki kwantowej. Wyjaśnienia te nie przekonują
jednak sceptyków uznających, że reinkarnacyjna pamięć to nic
innego jak wymysły lub urojenia młodych umysłów.
Zdaniem
dr. Tuckera jest inaczej i dzieci reinkarnacji nie tylko sugerują
realność wędrówki dusz, ale i pokazują, że nasza rzeczywistość
jest bardziej skomplikowana, niż się wydaje. Według niego
świadomość nie jest efektem pracy mózgu, lecz stanowi niezależną,
niematerialną siłą powszechnie występującą we wszechświecie.
Mózg jest zaś dla niej jedynie odbiornikiem, a uczeni tacy jak
Roger Penrose czy Stuart Hameroff starają się wyjaśnić zjawisko
świadomości za pośrednictwem mechaniki kwantowej i ustalić, w
jaki sposób dochodzi do jej interakcji z organizmem.
–
Jeśli
to prawda, świadomość nie potrzebuje 1,3 kg tkanki mózgu, żeby
istnieć. Nie ma też podstaw, by uznawać, że kończy się ona, gdy
mózg umiera. Można za to dojść do wniosku, że świadomość
znajduje sobie wtedy nowy sposób wyrazu poprzez kolejne życie –
dodaje Tucker.
Źródło: strefatajemnic.onet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz