![]() |
Źródło: Internet |
Z
Jerzym Ziębą rozmawiała Jolanta Podsiadła.
–
Margaryna,
nazywana też czasami masłem roślinnym, jest to uwodorniony
(sztucznie utwardzony) olej roślinny, który zawiera kwasy
tłuszczowe w formie trans, negatywnie wpływające na cały nasz
organizm.
Szkodliwość margaryny została potwierdzona wieloma badaniami naukowymi i coraz więcej krajów na świecie od niej ucieka, a amerykańska FDA (Agencja ds. Żywności i Leków) zdecydowała w tym roku o całkowitym wycofaniu z rynku sztucznie utwardzanych olejów roślinnych.
Szkodliwość margaryny została potwierdzona wieloma badaniami naukowymi i coraz więcej krajów na świecie od niej ucieka, a amerykańska FDA (Agencja ds. Żywności i Leków) zdecydowała w tym roku o całkowitym wycofaniu z rynku sztucznie utwardzanych olejów roślinnych.
W
ciągu najbliższych trzech lat mają tam zniknąć ze sklepów nie
tylko margaryny, ale i inne produkty zawierające przemysłowe kwasy
tłuszczowe typu trans (uwodornione oleje roślinne stosowane są
często m.in. w ciastkach czy batonach, bo wydłuża to ich
trwałość).
Tymczasem
w Polsce zostało wprowadzone rozporządzenie, które zamiast
zakazywać, daje możliwość wpychania dzieciom margaryny. Co
więcej, podczas konsultacji społecznych, poprzedzających
wprowadzenie tych przepisów, lekarze-naukowcy z Uniwersytetu
Medycznego w Białymstoku i Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy
zwracali na to uwagę. I zostało to przez ustawodawcę zignorowane!
To fakt, że na półki z margarynami nawet nie patrzę, przede wszystkim dlatego, że lubię tradycyjne masło, a smaku margaryny nie akceptuję. Czy nie ma jednak dobrych margaryn miękkich, zawierających bardzo mało kwasów typu trans, np. tylko 1 proc.?
–
Przyznam,
że ręce mi opadają, gdy słyszę tego typu argumenty. Margaryna to
syntetyk, sztucznie stworzony tłuszcz, a 1 proc. kwasów typu trans
wystarczy, by robić szkodę w organizmie. Nie dzieje się to rzecz
jasna od razu, ale z czasem zaczynamy chorować. To pierwszy z
powodów, dla których uważam, że rozporządzenie o szkolnym
jedzeniu jest zdrowotną katastrofą.
Drugi to wyeliminowanie – za wyjątkiem masła – tłuszczów zwierzęcych?
–
No
właśnie. Nasze babcie od zarania dziejów wiedziały – a naukowcy
niezbicie potwierdzili to dziś badaniami – że tłuszcz zwierzęcy,
tłuszcz nasycony, jest zdrowy. I nieprawdą jest, że to od niego
się tyje. To nie tłuszcz, a cukier jest przyczyną otyłości –
tłuszczyk odkładający się nam na brzuchu i biodrach bierze się z
nadmiaru cukru upychanego przez insulinę do komórek i zamienianego
pod jej wpływem na tłuszcz. Nieprawdą jest też, że to tłuszcze
nasycone powodują powstawanie blaszki miażdżycowej, co wmawia się
nam przez ostatnie kilka dziesiątków lat.
To
przemysł sprawił, że zalano nas olejem roślinnym. Co gorsza,
nienasycone oleje roślinne zaleca się stosować do smażenia. Tego
nie wolno robić!
Co
dzieje się, gdy używamy do smażenia tłuszczów nienasyconych?
– Po
pierwsze, cząstka kwasu ulega utlenieniu, czyli zniszczeniu. Po
drugie, podczas procesu utlenienia tłuszczu pojawiają się wolne
rodniki.
Wolne
rodniki niszczą różne struktury w naszym organizmie. Ale czy nie
są nam też potrzebne?
– Jak
najbardziej są nam potrzebne, bo na przykład układ odpornościowy
wykorzystuje ich silne właściwości utleniające do walki z
patogenami. Ale są potrzebne tylko w określonej ilości. Nasz
organizm produkuje przeciwutleniacze, które we właściwy sposób
unieszkodliwiają wolne rodniki. Ale gdy jest ich bardzo dużo,
mechanizmy samoregulujące organizmu nie są w stanie sobie z nimi
poradzić, dochodzi do tzw. stresu oksydacyjnego i niszczenia
istotnych struktur w organizmie, łącznie z DNA w jądrach komórek
i mitochondriach, w których powstaje życiowa energia komórek.
Z
badań naukowych wiemy, że właściwie każda choroba związana jest
ze zbyt dużą liczbą wolnych rodników ().
Fabrykę
wolnych rodników uruchamiamy również wówczas, gdy podgrzewamy do
wysokiej temperatury tłuszcze nienasycone, czyli wszelkiego rodzaju
oleje roślinne.
Ale
- powiedzmy jasno – nie zniechęca Pan do jedzenia tłuszczów
nienasyconych?
– Oczywiście,
że nie zniechęcam. Są nam one bardzo potrzebne, a dwa z nich są
niezbędne (o tym napiszemy następnym razem), bez nich będziemy
poważnie chorować. Ale ich nie podgrzewamy, nie lejemy ich na
patelnię. Natomiast do polania sałatki dobry będzie praktycznie
każdy olej tłoczony NAPRAWDĘ na zimno.
Najbardziej
nasyconym ze wszystkich znanych nam tłuszczów jest olej z kokosa.
Ma on aż 95-97 proc. frakcji nasyconej, czyli takiej, w której nie
ma miejsca na połączenie węgla z innymi pierwiastkami. A zatem nie
może się on utlenić.
Źródło: naturaity
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza