![]() |
Źródło: Internet |
Poniżej przedstawiam wypowiedź dr Jerzego Jaśkowskiego
Nie
chcąc być ponownie szarganym
przez
Naczelną Izbę Lekarską od razu się zastrzegam, że tytuł
pochodzi z artykułu z Natural
News,
z 24 lutego.
Niestety ze smutkiem muszę przyznać rację autorowi
tego tytułu. Bez specjalnego sprzeciwu Izb i towarzystw medycznych,
systematycznie pod różnymi pretekstami likwidowano
wymiary godzin poszczególnych przedmiotów medycznych. W sumie, w
okresie 40 lat zmniejszono liczbę godzin nauczania aż o 1000.
Dodatkowo p. Ewa Kopacz skróciła
nawet formalnie studia do 5 lat, czyli do rodzaju licencjatu i
wykreśliła staż podyplomowy. Zlikwidowano
całe
działy medycyny, choćby fitoterapię, czy naukę o żywieniu.
Z
jednej strony przez całe ćwierćwiecze opowiadano o wolnej
konkurencji, a z drugiej strony wprowadzono ścisłe
limity specjalizacyjne.
Obecnie są już specjalizacje, w których więcej lekarzy wymiera,
aniżeli przybywa nowych adeptów.
Podobnie
zaraz po 1989 roku zaczęto likwidować
doskonale
prowadzone licea pielęgniarskie. Po 20 latach wszczyna się alarm o
brak pielęgniarek.
Jesteśmy
jednym z nielicznych krajów, który może się pochwalić podobno aż
80 specjalizacjami w
medycynie. Ostatnio coraz częściej słyszę od kolegów zdania: ja
tego nie pamiętam, ja jestem okulistą, dermatologiem etc. Średnio
inne kraje mają zatwierdzoną liczbę specjalizacji równą połowie
tej wielkości.
To
wszystko wprowadzono w jednym celu, mianowicie
potanienia kosztów produkcji
takich Biologicznych Robotów, a więc wytresowanych
tylko do przyjmowania ustalonych gdzieś tam w zaciszu kawiarnianych
stolików procedur. Ten
sam czynnik
powodował wprowadzenie w Polsce egzaminów testowych, co w medycynie
jest tylko i wyłącznie uzasadnione
tresurą studentów.
Można odpowiedzieć tylko zgodnie z programem. A przecież każdy
przeciętnie wykształcony człowiek doskonale wie, że ten sam cel
można osiągnąć wieloma drogami. Tresura Biologicznych Robotów
jest
natomiast niezbędna przy
masowej „produkcji taśmowej”. Centralne planowanie w
jakiejkolwiek fabryce zakłada wzrost produkcji. A jak to zrobić,
jakby każdy lekarz stosował co innego. A tak powstaje Biologiczny
Robot, który z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością
wykona to samo, co robotnik
przy taśmie,
czyli poda ten lek, który my właśnie produkujemy. O to zadba nasz
dział marketingu, przy pomocy odpowiedniego lobbingu, zwanego
pospolicie łapówkarstwem.
Przecież jeszcze parę lat temu nawet polskojęzyczna prasa
niemieckich właścicieli pod amerykańskim zarządem podawała, że
FBI przesłuchuje lekarzy w Polsce pod zarzutem łapówkarstwa. Było
to chyba 6 lat temu i oczywiście temat zamieciono pod dywan. Jest to
wyraźnym dowodem, że jesteśmy
kondominium międzynarodowych korporacji.
Proszę
zauważyć, studia medyczne zawsze uchodziły za najcięższe.
Przeciętny student medycyny nie tylko musiał więcej czasu spędzić
nad książką, ale także jego IQ było średnio wyższe, aniżeli
na innych kierunkach. Wystarczyło ćwierć wieku i jak to śpiewał
p. W. Młynarski, „przyszedł
walec i wyrównał”.
Widzimy to wyrównanie bardzo często w wypowiedziach rozmaitego
rodzaju ekspertów rządowych, przejawiających wyjątkową
nieznajomość poruszanego tematu.
Niszczenie
polskiej medycyny polega nie tylko na ograniczeniu wykładanych
tematów, ale także na likwidacji
polskiego piśmiennictwa
medycznego. Od 1989 roku zniknęło polskie piśmiennictwo naukowe.
Mieliśmy ponad 2000 tytułów w 10 milionowym nakładzie. Obecnie
mamy tylko chyba dwóch monopolistów zajmujących się głownie
reklamami. Zamiast prac naukowych drukuje się głównie
przedruki z
czasopism
zagranicznych, często podpisane nazwiskami ludzi, których na danym
uniwersytecie w ogóle nie znają i tzw. procedury jakiś tam
towarzystw. Przykładowo, wprowadzając preparat o nazwie Viox
koncern Merck stworzył własne czasopismo i przez bodajże 5 lat
produkował prace, wskazujące na doskonale działanie tego leku,
czego nigdy nie udowodniono. Dzięki takiemu działaniu koncern
zarobił miliardy, a za to zapłaciło życiem 100 000 ludzi, którzy
zmarli z powodu powikłań sercowych.
Poniżej
przytoczę przykłady takich reklamówek. Około roku 1980 pediatrzy
stwierdzili, że podawanie popularnej aspiryny jest szkodliwe dla
małych dzieci. Mogą wystąpić ciężkie powikłania. W owym czasie
aspiryna była najczęściej chyba stosowaną pigułką na świecie.
Była lekiem na wszystko, poczynając od od bólu głowy, do
choroby reumatycznej. Na każdą temperaturkę podawano aspirynkę.
Taka utrata
rynku zbytu
dla koncernu była wysoce niewskazana. Co zrobiono? Już w 1984 roku
rozpoczęto szeroką kampanię na rzecz podawania aspiryny wszystkim
starszym ludziom, jako rzekomy
lek
zapobiegający zawałom. Od 1980 do 1984 nie sposób było
przeprowadzić jakiekolwiek badania, by wykazujące skuteczność
takiego postępowania. Ale odpowiednia reklama i wąskie
specjalizacje zrobiły swoje. Biuletyny reklamowe przemysłu
farmaceutycznego, zwane czasopismami medycznymi i jednocześnie
masowa reklama w telewizji i prasie spowodowały, że nawet normalni
ludzie zaczęli łykać aspirynkę profilaktycznie, jak to mówiono.
Rozejrzyj się Dobry Człeku, ilu spośród Twoich znajomych
konsumuje aspirynkę?
O
tym, że to był tylko i włącznie trick
reklamowy,
nie ma najmniejszej wątpliwości. Do 1980 roku tabletki były
500 mg. Tabletki pod nową nazwą, niby te na serce, są albo 75 mg
albo 100 mg. Innymi słowy, z poprzedniej tabletki spokojnie można
było otrzymać 4 tabletki. Opakowanie stare kosztowało 3-5
złotych. Nowe opakowanie tzw. nasercowe, o 4 krotnie mniejszej
zawartości. kosztowało 8 - 10 złotych. Gdyby tu chodziło
naprawdę o zdrowie chorego, to kardiolog przepisywałby aspirynę,
zalecając dzielenie tabletki na 4 części. Nie, przepisywano nowe
opakowanie z serduszkiem na wieczku. Czyli na jednomiesięcznej
kuracji koncern
zarabiał dzięki
Biologicznym Robotom 600 % więcej.
Odpowiednia
reklama tak
ogłupiła kardiochirurgów,
że po operacji serca podaje się wszystkim chorym „profilaktycznie”,
czyli zapobiegawczo, średnio 200 mg na dobę aspiryny. Żadnego
logicznego uzasadnienia takie postępowanie nie ma. Przeciętnie
zalecają branie aspiryny przez kilka tygodni po zabiegu, a niekiedy
nawet miesięcy. Pokazywały się prace nakłaniające do brania
systematycznego nawet ludzi z podejrzeniem choroby wieńcowej.
Przeprowadzona analiza 10 010 chorych nie wykazała żadnej różnicy
w przebiegu pooperacyjnym chorych otrzymujących aspirynę i tych,
którzy jej nie otrzymywali. Ile koncern zarobił na tej bezmyślnej
procedurze?
Podobnym
przykładem, sprzecznym z podstawami
hemodynamiki,
są tzw. by-passy, czy stenty. Leczenie tymi procedurami jest
przyczyną śmierci w okresie jednego roku 47% chorych, w przypadku
natomiast leczenia zachowawczego, umieralność w okresie roku wynosi
3-4%. Tym nie mniej preferuje się leczenie zabiegowe z powodu
wyższych kosztów. Przeciętny zabieg to kilkadziesiąt tysięcy
złotych, a dziennie można spokojnie przeprowadzić 2-3 zabiegi,
daje to szpitalowi wielomilionowy zysk. Przyjęcie i leczenie
metodami zachowawczymi dałoby zysk kilkutysięczny.
Nie
ukazują się żadne
prace polskich
kardiochirurgów, w rodzaju: operowaliśmy tylu to, a tylu chorych i
tylu to, a tylu wróciło do pracy po takim to, a takim okresie. Nic.
Cisza. Zasłanianie się procedurą!
Wprowadzenie
tzw. medycyny Rockefellerowskiej w USA na początku lat 80-tych
ubiegłego wieku, czyli stosowanie
bezmyślne procedur,
a ludzi traktowanie jak świnki doświadczalne, spowodowało wzrost
kosztów działania Służby Zdrowia z 50 miliardów do 250
miliardów. Był to tzw. łatwy pieniądz, ponieważ wyceną procedur
zajmowali się urzędnicy, a dawali nie swoje pieniądza, tylko z
przymusowo ściąganych podatków. Obecnie ten system pogłębiono z
powodu tzw. Obamacard, czyli dalszego przymusu ubezpieczeń.
Przypomnę, że przymusowe ubezpieczenia w imię tzw.
fałszywej flagi solidarności
społecznej, wprowadził von Bismarck w Cesarstwie Pruskim w
1870 roku, przed wojną z Francją. Po prostu p. Kanclerz potrzebował
pieniędzy na wojnę. A głupi ludek uwierzył i wierzy już 150 lat,
że to dla jego dobra.
Podobnie
powstają procedury w innych specjalizacjach. Jeszcze do 1980 roku
ospa wietrzna była „ulubioną” chorobą pediatrów, ponieważ nie
znano
szczepionki,
a przebieg był stosunkowo łagodny i nie wymagał leczenia. Obecnie
wmusza
się
kolejne szczepienia twierdząc, jakoby to była jedna z
najgroźniejszych chorób dziecięcych. A minęło tylko 35 lat,
starsi lekarze zdążyli odejść, a młodzież
jest już tresowana
w nowym duchu: zysk za wszelka cenę.
Leczenie
ospy wietrznej przed 35 laty to był tylko balsam Calaminowy, picie
dużej ilości płynów, aby zapobiec ewentualnemu odwodnieniu i
podawanie naturalnej witaminy C. Ze względu na łagodny przebieg nie
miało sensu
wdrażanie bardziej intensywnych zabiegów. Najczęściej nawet
lekarza nie proszono. Mamy i babcie
same wiedziały doskonale
co należy robić.
Gruźlica
to choroba
XIX wieku,
spowodowana przetrzymywaniem ludzi w zamkniętych,
nienasłonecznionych pomieszczeniach fabrycznych przez 12 -16 godzin
dziennie, przy permanentnym niedożywieniu. Pomimo stosowania
szczepień rozwijała się spokojnie. W USA nie stosowano przymusu
szczepień i choroba szybko po II Wojnie Światowej wycofała się. W
Anglii stosowano szczepienia i choroba trwała znacznie dłużej.
Ftyzjatrzy z niewiadomych powodów wcale nie
wykonuja
u chorych badań 25OHD?
Szczepionkowców
nie
nauczyły niczego nawet
prowadzone specjalnie eksperymenty. WHO i Ministerstwo Zdrowia Indii
przeprowadziło w latach 70. słynny eksperyment w Kalkucie,
szczepiąc jedna grupę jednym rodzajem szczepionki, drugą innym, a
trzecią nie szczepiąc w ogóle. Okazało się, że nieszczepieni
byli najzdrowsi. Najwięcej
nowych przypadków wystąpiło w grupie szczepionych. Niczego to
polskich ekspertów nie nauczyło. W żadnym podręczniku w Polsce
nie przedstawia się tego eksperymentu. Lekarze po prostu nie mają
prawa o tym wiedzieć. Są przecież tylko i wyłącznie
Biologicznymi Robotami, tresowanymi do wykonywania konkretnych
procedur. Co by to było, gdyby przy taśmie każdy wykonywał to, co
chce.
Podobnie
wygląda sprawa kokluszu. Pomimo przymusowych szczepień, rocznie od
15 lat liczba zachorowań waha się od 1000 do 3000 w USA. Jak
podał dr Gordon Steward, Kierownik Wydziału Medycznego Uniwersytetu
w Glasgow, „śmiertelność
z powodu krztuśca spadała systematycznie od 1900 roku, lub nawet
wcześniej. Spadek śmiertelności wynosił 80 % przed
wprowadzeniem szczepionki. Wśród szczepionych aż 30 % choruje”.
Obecnie straszy się rodziców różyczką i poleca szczepionkę MMR.
Najwięcej zamieszania, jak zwykle, powoduje żydowska gazeta dla
mniej wartościowego społeczeństwa, jak twierdzi p.
St.Michalkiewicz, czyli GW.
A
co mówi na ten temat nauka?
Otóż
okazuje się, że znaczna część dzieci zaszczepionych, już po
kilku latach nie
wykazuje żadnego
śladu odporności. Pomimo udowodnienia przez biegłych sądowych, że
szczepionka
MMR powoduje autyzm,
co ujawniono nawet na podstawie odtajnionych akt producenta, GW nadal
idzie w zaparte, zgodnie z naukami UB, i zaprzecza temu faktowi. Było
by zabawne, ale jest tragiczne, wyniki badania opublikowane
przez J.A.M.A. wskazują, że ponad 90% lekarzy szczepionkowców
odmówiło
zaszczepienia samych siebie.
A przecież to właśnie oni mają największy kontakt z chorymi i
powinni chcieć być zabezpieczonymi przed tą „groźną” inaczej
chorobą. Przypomnę także, że ujawniono dowody fałszowania
wyników tej
szczepionki przez koncern. Fałszowanie
statystyk jest
nagminne przez trolli szczepionkowych. W omawianej różyczce
śmiertelność wynosiła koło 1990 roku 13.3 zgonów na 100 00
ludzi. Do roku 1955, czyli czasu wprowadzenia szczepionki, spadła o
97.7 % do wielkości 0.03 zgonu na 100 000, czyli 3 zgony na 10
000 000. Ponadto wg opinii WHO DZIECI ZASZCZEPIONE MAJĄ SZANSĘ
ZACHOROWANIA 15 RAZY WIĘKSZĄ, ANIŻELI DZIECI NIESZCZEPIONE.
Jeszcze
dwa słowa na temat szczepionki polio. Radosna
twórczość
przemysłu szczepionkarskiego i użytecznych trolli dowodzi, że to
pod wpływem szczepień polio zniknęło. Tymczasem dr Robert
Mendelshon zadał podstawowe pytanie:
„Dlaczego
polio wygasło w Ameryce i Europie w tym samym czasie, skoro w
Europie szczepienia wprowadzono w mniejszej ilości krajów i
później”.
Po
drugie,
dr Salk, twórca pierwszej szczepionki przeciwko polio, otwarcie
mówi, że to szczepionka
SABINA jest obecnie przyczyną
większości przypadków
polio.
Po
trzecie,
w Indiach chorowało rocznie na polio wg WHO 200 osób. Po
wprowadzeniu w Indiach szeroko nagłaśnianej akcji szczepień przez
Gatesów, zachorowało ponad 61500 dzieci. Akcje przerwano, kiedy
zdesperowani rodzice zastrzelili
8 szczepionkarzy.
Po
czwarte,
już w 1960 roku było wiadomym, że w szczepionce znajduje się
rakotwórczy dla ludzi wirus małpi SV-40. Pomimo tego, do krajów
Europy środkowej nadal tą szczepionkę sprowadzano. CIA traktowało
to jako rodzaj bomby - broni biologicznej z opóźnionym zapłonem,
pisałem o tym. Faktycznie, po 20 latach mamy epidemię nowotworów i
oczywiście nie ma żadnych winnych sprowadzania tej szczepionki bez
badań. Ale liczy się zysk, więc nie można tych faktów podawać w
podręcznikach. Próbuję przygotować dane dotyczące tych kilku
najbardziej znanych chorób zakaźnych. Proponuję więc kopiować i
zostawiać w domu. Wydanie książkowe na razie nie wchodzi w rachubę
ze względów finansowych. Żaden wydawca nie podejmie się wydania
tak obrazoburczej pozycji.
I
proszę zauważyć, zdecydowana większość, szczególnie pediatrów,
nie bacząc na grzech systemowy, strukturalny, nadal prowadzi
akcję ogłupiania społeczeństwa
z chęci zysku. Przecież te szczepienia są dodatkowym zyskiem
poszczególnych przychodni. A już w czasie procesów Norymberskich
wyraźnie twierdzono, że nie można zasłaniać się poleceniem z
góry.
Źródło: alexjones
W Niemczech jest przeciwnie ,na Uniwersytecie w Karlsruhe zaproszono prod dr Luca Moretti ktory mial wyklady dla lekarzy na temat nowych odkryc w zywieniu bialkiem.Jest ksiazka pt Die Eiweisrevolution ,albo The Protein Revolution…mozna tez wyczytac pod Prof dr Luca Moretti -MAP jest tez na YT
OdpowiedzUsuńThank you for sharing your thoughts. I truly appreciate your efforts and I am waiting for your next write ups thanks
OdpowiedzUsuńonce again.