![]() |
Źródło: Internet |
Generalnie
stwierdza się spadek
dzietności
kobiet w Polsce już od lat 80. ubiegłego wieku. Pomimo minięcia
ponad 30 lat nie zrobiono praktycznie nic w celu zapobieżenia
dalszemu spadkowi.
Niestety, wszelkie zaniki na niebie i ziemi wskazują, że jest to tylko i wyłącznie wina aktorów sceny politycznej, wykonujących zlecenia starszych i mądrzejszych [St. Michalkiewicz]. A zaczęło się od genseka E. Gierka, agenta Kominternu [Komintern -międzynarodowa agencja komunistyczna-rodzaj tajnych służb], na początku lat 70. ubiegłego wieku.
Jeszcze
10 lat wcześniej demografowie obliczali, że koło 2000 roku będzie
nas w granicach 55 - 60 milionów. A ludzi mieszkających w tym
Wesołym Baraku nad Wisłą jest obecnie tylko około 30 milionów
[jak
podała prasa niemiecka, 8 milionów wyjechało].
Wyraźnie widać, że miasta się wyludniają. Nawet pokazuje się w
mass mediach zupełnie
wyludnione dzielnice.
W tym samym okresie w Kenii liczba mieszkańców z 40 milinów
wzrosła do 160 milionów. Czyli realnie było TO MOŻLIWE.
Jakie
są więc przyczyny takiego spadku dzietności kobiet? Oczywiście
zaraz się znajdzie cała masa ekspertów, szczególnie rządowych i
korporacyjnych, wskazujących na tzw. przyczyny socjalne. To jest
niestety tylko i wyłącznie mała
cząstka
prawdy. Prawdziwe przyczyny szukać trzeba moim zdaniem w przewlekłym
truciu kobiet.
Poniżej
podaję najczęstsze możliwe przyczyny stanów zapalnych dróg
rodnych młodych kobiet. Ironią losu jest to, że same go sobie
wywołują. Wmówiono tym biednym istotom, że obcisłe spodnie są
cool. Więc każda chodzi w takich portkach wrzynających się w
krocze. Oczywiście nosić podpasek normalnych nie można, trzeba ze
skrzydełkami, inne są zbyt „widoczne”.
Przypomnę,
co już opisałem, że około 5 lat zajęło mi szukanie przyczyn
częstych zapaleń dróg moczowych u kobiet. Okazało się, że
główną
przyczyną są
właśnie podpaski, te prasowane i bielone chlorem. Wystarczy włożyć
taką podpaskę do słoja z ciepłą wodą około 40 C i przez 15 -25
minut poruszać co jakiś czas. Woda stanie się mleczna, co dowodzi,
że małe sztuczne igiełki wydostają się na zewnątrz. Oczywiście
wbijają się one w śluzówkę warg sromowych. A tam zawsze jest
ciepło, mokro i w dodatku następuje w czasie chodzenia tarcie.
Wniknięcie tych igiełek otwiera wrota
dla bakterii
i wirusów.
W
celu bielenia podpasek używa się
chloru,
jednego z najbardziej reaktywnych pierwiastków. Bielizna czyszczona
chlorowcowymi wybielaczami ulega zniszczeniu
po kilku - kilkunastu praniach. W podobny sposób ulega zniszczeniu
śluzówka.
Ostatnio
znalazłem jeszcze gorszy przykład niszczenia dróg rodnych u
kobiet. Uniwersytet w La Plata w Argentynie przeprowadzał badania
zawartości glifosatu
w bawełnie GMO. Przypomnę, że 95% bawełny na rynku to
bawełna GMO. Wszelkiej maści tamponiki, waciki, wyroby kobiecych
produktów kosmetycznych, chusteczki dla niemowląt, są niestety z
bawełny GMO. Okazało się, że aż 85% tej bawełny zawierało
glifosat. Mało tego, w 62% próbek takiej bawełny znaleziono
metabolity tego związku, tj. kwas aminometylofosforowy. Kwas ten
jest potencjalnie 1000
razy bardziej toksyczny
od glifosatu. Wyniki tego badania mają bardzo poważne konsekwencje.
Jak powiedział dr Vazquez Medardo Avil, pediatra z Argentyny:
„Podczas
korzystania z bawełny lub gazy w leczeniu ran lub do higieny
osobistej, w rzeczywistości używasz produktów skażonych
substancjami rakotwórczymi”.
Ludzie
często stosują opatrunki bawełniane na krwawiące rany, kobiety w
czasie okresu, w pobliżu, czy wręcz na śluzówki narządów
płciowych. Prawdopodobnie żadna z tych osób nie pomyśli, że
właśnie wprowadza do swojego organizmu substancje
rakotwórcze.
Praktycznie
cała bawełna jest GMO. Tylko w USA powierzchnia upraw bawełny GMO
wzrosła z 10% w roku 2001, aż do 91% w 2014. Argentyna, czy
Brazylia, są „zalane GMO”. Do obsłużenia tej wielkości areału
zużyto ponad 1 300 000 000 kg Randapu. Ponad miliard
trzysta tysięcy
kilogramów w 2012 roku.
Badania
naukowe wykazały, że ten herbicyd, tj. głownie GLIFOSAT, znany pod
nazwą handlową w Polsce jako RANDAP, swobodnie przechodzi do
krwi kobiet
w ciąży. Badania wykryły go u 93 % kobiet w ciąży i w 80 %
przypadków krwi pępowinowej.
Jak
stwierdzili niemieccy naukowcy, każda próbka moczu, pobrana od
mieszkańca Berlina, jest skażona glifosatem, w ilości około 2000
% powyżej
dopuszczalnej normy zawartości tego herbicydu w wodzie. W organizmie
człowieka nie powinno go być w ogóle. Norma jest “0”. Okazuje
się, że to świństwo wchodzi do roślin i ludzie oraz zwierzęta,
zjadając rośliny, wchłaniają herbicyd. Według tych niemieckich
badań:
„Glifosat
wszedł do populacji ludzkiej w ciągu ostatnich 10 lat w związku ze
zwiększeniem jego obecności w żywności, mięsie, mleku, warzywach
i owocach oraz ziarnie. Glifosat znajdując się w genetycznie
modyfikowanej soi, wchodzi do łańcucha pokarmowego zwierząt i
ludzi, jako jeden z większych czynników ryzyka.”
Badania
wykazały, że glifosat działa poprzez hamowanie
enzymu
zwanego syntazą EPSP, który jest niezbędny do wzrostu roślin.
Powoduje wady wrodzone u żab i zarodków kurzych, w stężeniach
znacznie niższych, aniżeli te stosowane w rolnictwie. Wady te, to
głownie deformacje czaszki, zahamowanie rozwoju mózgu, uszkodzenia
rdzenia kręgowego.
Roundap
uszkadza
mózg.
Roundap powoduje nie tylko uszkodzenia
nerek,
powoduje raka, czy dolegliwości bólowe, ale także choroby skórne
i psychiczne. Nawet Międzynarodowa Agencja Badan nad Rakiem ONZ
opublikowała raport już w 2011 roku, w którym Roundap jest uznanym
za środek prawdopodobnie rakotwórczym.
Dlaczego
firmy chemiczne tak łatwo obchodzą przepisy, lub wręcz je tworzą?
Wyjaśnia to kilka artykułów. W Global Research 23 maja 2015 ukazał
sie artykuł „Nauka zwróciła się ku ciemności” A. Walia.
Autor przytacza wypowiedź dr Richarda Horona, redaktora naczelnego
znanego czasopisma medycznego Lancet:
„Wiele
z opublikowanych badań nie jest najbardziej wiarygodnych, jeżeli w
ogóle nie są fałszywe”.
Z
niewiadomych bliżej powodów urzędnicy Unii Europejskiej ustalili
dopuszczalne normy skażenia tym herbicydem na poziomie 20 mg/kg. Ale
w roślinach i produktach paszowych stwierdza się stężenie 17
mg/kg, czyli bliskie wartości granicznej. Zmiany u badanych zwierząt
występowały przy stężeniach 10 razy mniejszych, tj. około 2
mg/kg. Jak wykazały to badania z 2009 roku, nawet rozcieńczenie
Randapu 100 000 razy powodowało śmierć ludzkich komórek w ciągu
24 godzin.
Randap
w przewodzie pokarmowym niszczy
naturalną
florę bakteryjną. Jakie są konsekwencje takiego trucia?
Stwierdzono,
że RANDAP może powodować zaburzenia
hormonalne, uszkodzenia
DNA, zaburzenia rozwojowe
płodów,
jest neurotoksyczny, może powodować raka.
Ale
jego producent, Monsanto, tylko w ciągu 3 kwartałów zarobił
niemal miliard dolarów.
W
maleńkiej Sri Lance jest już ponad 400 000 chorych i duża
ilość zgonów
jest przypisywana chemikaliom Monsanto. Udowodniono, że choroby
nerek są o 500% częstsze w krajach, w których stosuje się ROUNDAP
- GLIFOSAT.
Randap
niszczy więc także prawidłowa florę bakteryjną przewodu
pokarmowego, a to jest nasze zdrowie, odporność itd.
Dlaczego
więc wszelkiej maści instytucje rządowe ukrywają ten fakt?
Przecież ani Główny Inspektor Sanitarny, ani Minister Ochrony
Środowiska, ani Minister Zdrowia, nigdy
nie zajmowali się
specjalnie zawartością toksyn w żywności, i to toksyn ze środków
już niedopuszczanych w innych krajach. Jak widzimy na podstawie
analizy środków masowej dezinformacji, urzędnicy w tych
instytucjach zajmują
się tylko
handlem szczepionkami.
Sam
możesz sprawdzić na stronie PZH - zwanego po 1990 roku Narodowym
Instytutem Zdrowia Publicznego, tak jak w USA, nie ma żadnych danych
o skażeniu żywności, środkach owadobójczych, czy pestycydach, są
tylko informacje o szczepionkach.
Na
czym polega problem z żywnością GMO? Rośliny są tak
zaprojektowane, aby wytrzymywały duże dawki środków ochrony
roślin, w rodzaju Glifosatu, w Polsce zwanego Randapem. Glifosaat
został uznany za potencjalnie
rakotwórczy.
Widzimy często rolników, jak spryskują pola 18 metrowymi
spryskiwaczami, a za nimi ciągnie się mgła. To właśnie
spryskiwanie Randapem. Przy nawrocie rolnik wjeżdża w taką chmurę
i wdycha to świństwo. Po około 10 latach ma albo nowotwór
przewodu pokarmowego albo niewydolność nerek. Miałem takich
chorych. Dlatego takie kraje jak Sri Lanka, Argentyna, Francja, czy
Holandia, zabroniły
stosowania
tego preparatu. Polska jest tylko państwem formalnie istniejącym,
więc GIS jest zajęty sprzedażą szczepionek, a nie ochroną
społeczeństwa.
Rośliny
GMO, takie jak kukurydza, soja, czy bawełna, nazywane są Bt. Nazwa
bierze się stąd, że zawierają geny na bazie białka z toksyny CRY
z bakterii Bacillus thuringensis. Twórcy tego systemu uważają, że
każda z odmian CRY jest specyficzna dla owadów i bezpieczna dla
człowieka. Ale brak jakichkolwiek prac udowadniających to. Problem
polega na tym, że Bacillus Thuringensis jest podobny do bakterii
wąglika
Bacillus antracis.
Innym
problemem jest to, że środki
owadobójcze Bt
wykazują podobieństwo strukturalne do rycyny. Rycyna jest
niebezpieczną trucizną roślinną, użytą na przykład do
zamordowania pisarza bułgarskiego Georgii Markowa w 1978 roku.
Dodatkowo
niebezpieczeństwo pogłębia fakt, że mechanizm działania białek
Bt nie jest zrozumiały. Jako ciekawostkę podam, że seler i
truskawki mają najwyższy poziom pestycydów.
Narodowy
Instytut Nauki Zdrowia Środowiskowego łączy
pestycydy
z toksycznością dla układu nerwowego, z
nowotworami,
zaburzeniami hormonalnymi, deficytem IQ i innymi problemami
zdrowotnymi, na przykład ze zmianami skórnymi.
I
najciekawsze: dlaczego kobiety
używają dwa razy
więcej środków antydepresyjnych, aniżeli mężczyźni?
Judy
Holand, psychiatra z Nowego Jorku stwierdza, że jedna na 4 kobiety
przyjmuje stale, bądź okazyjnie, środki antydepresyjne,
uspokajające.
Jeżeli
kobiety zostały zmuszone przez działania opracowane w MK-ultra do
pożądanego zachowania, czyli stworzenia Robotów Biologicznych,
odmiennych od naturalnego stanu rzeczy, tj. matki - opiekunki, a w
dodatku są przewlekle
zatruwane są
chemikaliami, uszkadzającymi zarówno centralny układ nerwowy, jak
i gruczoły dokrewne, to trudno się dziwić, że reagują
emocjonalnie, nieadekwatnie do sytuacji.
Proszę
zauważyć, że żaden psychiatra ani psycholog nie
zlecają nigdy
przeprowadzenia podstawowych badań toksykologicznych. Nawet tak
prostego badania, jak określenie poziomu witaminy D-3, czy A, nie
przeprowadza sie, chociaż każdy przeciętny lekarz wie, że w
naszym klimacie istnieje permanentny niedobór tych witamin. A to ma
wpływ na pracę układu nerwowego.
Wiadomo
także, że niedobór tych witamina bezpośrednio
związany
jest z depresją
i stanami patologicznymi,
ponieważ witamina D-3 jest tak naprawdę hormonem uczynniającym
około 3000 genów, czyli 10% naszego stanu.
Zamiast
więc chodzić do psychiatry, należy wykonać badania
toksykologiczne, a przede wszystkim: nie truć się.
Źródło: Jerzy Jaśkowski
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza