![]() |
Źródło: Internet |
Wywiad
z Dolores Cannon przeprowadziła Krery
Cassidy, pracująca w organizacji „Project Camelot Productions”.
WYWIAD
część II
Ok.
Porozmawiajmy teraz o przyszłości Ziemi, o „Falach” istot,
które na nią przybywają. Na wykładzie wspomniałaś o tych
szczególnych ludziach i wiem, że w Internecie można znaleźć
więcej Twoich wykładów oraz publikacji na ten temat. Porozmawiajmy
o tych „Falach”, a potem o tym, co ma się stać w przyszłości?
Dowiedziałam
się jak powstała Ziemia, jak zasiali na niej życie, bo faktycznie
to Oni rozpoczęli tu życie i stworzyli nas. Przez cały czas nad
nami czuwali. Zastanawiające, że nigdy nie zetknęłam się z
porwaniami wojskowymi.
Tak?
Wojsko
mogło być zaangażowane, ale nie pracowałam z takimi ludźmi.
Wróćmy jednak na chwilę do tego, co powiedziałaś wcześniej.
Mówiąc o różnych rasach, stwierdziłaś: Miałam kontakt z
wieloma. Niektórych nie rozpoznałabyś, nie istnieją żadne
rysunki. Komunikacja pomiędzy nimi odbywa się bezpośrednio
pomiędzy umysłami, ale ze mną rozmawiają poprzez osobę, z którą
pracuję.
Oczywiście.
Powiedziano
mi, żeby Ci przekazać, że to są rzeczy niewiarygodne, ale
chodziło Ci o tych innych…
No
cóż, OK. Chcielibyśmy jednak o tym usłyszeć.
Dobrze,
ale nie wiem, od czego zacząć.
Tak,
chciałabym, żebyś dokończyła swój wczorajszy wykład o „Trzech
Falach”, potem opowiedziała o przyszłości planety i wreszcie
mogłybyśmy wrócić do pozostałych tematów.
Dobrze,
ale chciałabym jeszcze opowiedzieć o pewnym szczególnym przypadku.
Czy mogę, zanim zapomnę?
Oczywiście.
Wydarzenie
miało miejsce na wybrzeżu kalifornijskim. Pewna osoba została
wyprowadzona z samochodu, po czym zabrano ją na statek, ale niczego
z tego zdarzenia nie zapamiętała. Dopiero istota pozaziemska, która
przez nią przemawiała, opisała szczegóły. Zwróciła uwagę na
ich duże oczy, a ja właśnie zastanawiałam się, w jaki sposób
widzą. Statek wisiał nad autostradą. Oni patrząc z góry widzieli
to, co dzieje się wokół autostrady, cały obszar oceanu, obszar po
drugiej stronie drogi, aż do gór, jak również ludzi w łodziach,
samochodach i domach, a wszystko to postrzegali jednocześnie. W
takim właśnie zakresie widzą istoty pozaziemskie.
Ehm,
cudownie.
Jest
więc zupełnie inaczej, niż myślimy. Widzą to, o czym w danej
chwili myślę. W tym samym czasie na statku wokół osoby przyjętej
przez istoty pozaziemskie, kłębiło się wielu Małych Szarych.
Chichotali, a Oni zapytali mnie: Wiesz,
na co patrzą?
Odpowiedziałam: Nie. Powiedzieli: Obserwują wszystkie żyły,
przepływającą krew. Widzą ją wewnątrz, widzą procesy
pracującego mózgu oraz przepływ w całym ciele. Mają zdolność
zaglądania do wewnątrz ciała. Jest zupełnie inaczej niż myślisz.
Rozumiem.
Takie
rzeczy mnie fascynują. OK. „Trzy fale”, musisz przyjąć fakt,
że to Oni stworzyli życie na Ziemi.
Rozumiem
to.
Opiekują
się nami od początków stworzenia. Dlatego monitorują wszystko, co
robimy. Stale nas obserwują, gdyż jesteśmy częścią zapisów w
księdze Rady. Znają historię każdej planety, każde zdarzenie
jest w tej księdze. Przyglądają się wszystkiemu, co dzieje się
na Ziemi. Zawsze, kiedy Ziemia czegoś potrzebuje, jakiegoś nowego
wynalazku, nowej energii, mocy, to od nich ją otrzymujemy. Z drugiej
strony mamy wolną wolę. Muszą przestrzegać dyrektywy
nieingerencji. Nie mogą wtrącać się w sprawy ewoluującej
cywilizacji. Wiem, że Star Trek nie jest fikcją, jest prawdziwy.
Prawdopodobnie
większość ludzi już wie, że jesteśmy u progu fundamentalnych
zmian.
Zapytałam,
czy nie jest ingerencją przekazywanie kolejnej rzeczy, którą
potrzebujemy do rozwoju cywilizacji? Odpowiedzieli: Nie, to jest
prezent, który otrzymujecie we właściwym czasie, natomiast to, co
z nim zrobicie, zależy od waszej wolnej woli. Niestety, używamy go
często w niewłaściwym celu. Zamieniamy go w broń lub coś, co
przynosi negatywne skutki. Powiedziałam więc: Czy nie prościej
pojawić się i powiedzieć, „Spójrzcie, nie o to tu chodzi?”
Odpowiedzieli: Nie, to właśnie byłoby wtrącanie się. Mogą
jedynie obserwować i dziwić się ludziom, którzy mając wolną
wolę wykorzystują wynalazki w sposób odmienny od oczekiwanego.
Fakt ten prowadzi do projektu „Trzech Fal”, które są skutkiem
nieustannej obserwacji naszych poczynań i fatalnych ich
konsekwencji.
W 1945 roku, pod koniec Drugiej Wojny Światowej, kiedy zrzuciliśmy bombę atomową, zwróciliśmy na siebie ich szczególną uwagę. Powiedzieli: Przyjrzymy się z bliska temu, co te dzieciaki wyprawiają. Za wcześnie, nie było w planach przekazanie im nieograniczonego dostępu do energii atomowej. Owszem, mieliśmy ją otrzymać, ale do wykorzystania w celach pokojowych, a nie jako kartę przetargową w strategii wojskowej, czy broń niosąca zagładę. Kiedy zrzuciliśmy bombę atomową, wiedzieli, że muszą interweniować, żeby nie dopuścić do zniszczenia Ziemi. Ziemia nie rozwinęła się w dostatecznym stopniu. Wciąż kręcimy się w kole karmy, jesteśmy zaplątani w jego zależnościach i nie możemy sobie z tym poradzić. Przedstawili Radzie taki oto raport: Ziemia nie jest gotowa. Wspólnie rozważali sytuację: Co zrobimy? Dzieci na ziemi nie poradzą sobie, zniszczą Ją. Widzisz, jedynym przypadkiem, w którym mogą interweniować, jest zagrożenie unicestwieniem Ziemi. Muszą nas powstrzymać, bo konsekwencje zniszczenia tej małej planety dosięgną Układu Słonecznego, galaktyki i innych wymiarów, a to spowodowałoby ogromne zniszczenie. Nie mogli na to pozwolić. To jedyna okoliczność, która zezwala im na pojawienie się i powstrzymanie nas. Następnie, szukali sposobu na uniknięcie otwartej interwencji. Pamiętasz, pod koniec lat czterdziestych zaczęła się histeria związana z UFO. Od tamtej pory widywaliśmy je coraz częściej, bo przelatywali przyglądali się naszym poczynaniom. Istnieją Rady, które nadzorują układy słoneczne, galaktyki, wszechświaty. Mają jasno określone reguły dotyczące każdego aspektu życia społeczności galaktycznej. W ich decyzjach nie ma przypadków. Przedstawili sprawę Radzie i byli bardzo zaniepokojeni. Zapytali: Co zrobimy? Nie możemy przecież zwyczajnie pojawić się i narzucić reguły gry, nie możemy ingerować. Powiedzieli, że długo rozważali tę sprawę i było wiele pomysłów. Wreszcie wymyślili rozwiązanie, które według mnie jest genialne. Doszli do wniosku: Wprawdzie nie możemy ingerować z zewnątrz, ale możemy wpłynąć na nich od wewnątrz. Taką właśnie podjęli decyzję. Z powodu uwikłania w karmę, ludzie na Ziemi nie byli w stanie dokonać postępu, nie mogli pójść naprzód. Pomysł polegał na tym, żeby sprowadzić czyste dusze, które nigdy nie były na Ziemi, które nigdy nie skumulowały karmy. Pozostało tylko pytanie, skąd te dusze sprowadzić? Wtedy rozesłali wezwanie do ochotników: Przybądźcie i pomóżcie Ziemi. Ziemia ma kłopoty. Zauważyłam, że od dwóch lat moje sesje są inne. Przybywają na Ziemię, ale nie znają swojego zadania. Tutaj wyglądają jak każdy, są ludźmi, mają swoje problemy. Zewnętrznie nie są istotami pozaziemskimi, nie mają antenek, ale posiadają pozaziemskie dusze. Na tym polega różnica. Tego ludzie nie potrafią zrozumieć. Dusza jak wiesz, przebywa nie tylko w ciele, może podróżować. Wszyscy pochodzimy z miejsc poza Ziemią. Wszyscy żyliśmy w innych wymiarach. Po prostu stale przemieszczamy się pomiędzy ciałami.
W 1945 roku, pod koniec Drugiej Wojny Światowej, kiedy zrzuciliśmy bombę atomową, zwróciliśmy na siebie ich szczególną uwagę. Powiedzieli: Przyjrzymy się z bliska temu, co te dzieciaki wyprawiają. Za wcześnie, nie było w planach przekazanie im nieograniczonego dostępu do energii atomowej. Owszem, mieliśmy ją otrzymać, ale do wykorzystania w celach pokojowych, a nie jako kartę przetargową w strategii wojskowej, czy broń niosąca zagładę. Kiedy zrzuciliśmy bombę atomową, wiedzieli, że muszą interweniować, żeby nie dopuścić do zniszczenia Ziemi. Ziemia nie rozwinęła się w dostatecznym stopniu. Wciąż kręcimy się w kole karmy, jesteśmy zaplątani w jego zależnościach i nie możemy sobie z tym poradzić. Przedstawili Radzie taki oto raport: Ziemia nie jest gotowa. Wspólnie rozważali sytuację: Co zrobimy? Dzieci na ziemi nie poradzą sobie, zniszczą Ją. Widzisz, jedynym przypadkiem, w którym mogą interweniować, jest zagrożenie unicestwieniem Ziemi. Muszą nas powstrzymać, bo konsekwencje zniszczenia tej małej planety dosięgną Układu Słonecznego, galaktyki i innych wymiarów, a to spowodowałoby ogromne zniszczenie. Nie mogli na to pozwolić. To jedyna okoliczność, która zezwala im na pojawienie się i powstrzymanie nas. Następnie, szukali sposobu na uniknięcie otwartej interwencji. Pamiętasz, pod koniec lat czterdziestych zaczęła się histeria związana z UFO. Od tamtej pory widywaliśmy je coraz częściej, bo przelatywali przyglądali się naszym poczynaniom. Istnieją Rady, które nadzorują układy słoneczne, galaktyki, wszechświaty. Mają jasno określone reguły dotyczące każdego aspektu życia społeczności galaktycznej. W ich decyzjach nie ma przypadków. Przedstawili sprawę Radzie i byli bardzo zaniepokojeni. Zapytali: Co zrobimy? Nie możemy przecież zwyczajnie pojawić się i narzucić reguły gry, nie możemy ingerować. Powiedzieli, że długo rozważali tę sprawę i było wiele pomysłów. Wreszcie wymyślili rozwiązanie, które według mnie jest genialne. Doszli do wniosku: Wprawdzie nie możemy ingerować z zewnątrz, ale możemy wpłynąć na nich od wewnątrz. Taką właśnie podjęli decyzję. Z powodu uwikłania w karmę, ludzie na Ziemi nie byli w stanie dokonać postępu, nie mogli pójść naprzód. Pomysł polegał na tym, żeby sprowadzić czyste dusze, które nigdy nie były na Ziemi, które nigdy nie skumulowały karmy. Pozostało tylko pytanie, skąd te dusze sprowadzić? Wtedy rozesłali wezwanie do ochotników: Przybądźcie i pomóżcie Ziemi. Ziemia ma kłopoty. Zauważyłam, że od dwóch lat moje sesje są inne. Przybywają na Ziemię, ale nie znają swojego zadania. Tutaj wyglądają jak każdy, są ludźmi, mają swoje problemy. Zewnętrznie nie są istotami pozaziemskimi, nie mają antenek, ale posiadają pozaziemskie dusze. Na tym polega różnica. Tego ludzie nie potrafią zrozumieć. Dusza jak wiesz, przebywa nie tylko w ciele, może podróżować. Wszyscy pochodzimy z miejsc poza Ziemią. Wszyscy żyliśmy w innych wymiarach. Po prostu stale przemieszczamy się pomiędzy ciałami.
Zgadza
się.
Tego
ludzi nie rozumieją. Życie nie ogranicza się jedynie do tego
ziemskiego. Wysłano wezwanie skierowane do ochotników żeby
przybyli i pomogli Ziemi, bo Ziemia ma kłopoty. Podczas sesji zawsze
było tak, że osoba poddawana hipnozie cofała się do poprzednich
wcieleń, do chwil, w których mogliśmy znaleźć rozwiązania ich
problemów. Konieczność naprawienia karmy, czyli wypracowania
rozwiązania problemów, jakie mają z rodziną, jest powodem powrotu
do przeszłości. Obecnie jednak pojawiają się na moich sesjach
ludzie, którzy cofają się do samego Źródła, czyli Boga. Po
prostu nigdy wcześniej nie byli na Ziemi. Nigdy nie odłączyli się
od Boga. Są też tacy, którzy cofają się do życia na innych
planetach, statkach kosmicznych, albo do życia w innych wymiarach.
Nie przenoszą się do poprzednich wcieleń na Ziemi jak zwykli
ludzie. Sesja, którą dzisiaj miałam, również do nich należała.
Niesamowite.
Przyleciałam
właśnie z Hawajów. Doświadczenie, które tam przeprowadziłam ze
słuchaczami dotyczyło tego właśnie zagadnienia. W mojej praktyce
przytrafia się ono coraz częściej. Na przykład, no cóż, powiem
o tych duszach, które przybyły od Boga, bo jak już mówiłam, nie
wszystkie są z innych planet. (śmiech) Kiedy wracają w transie
hipnotycznym do Boga za każdym razem jest do dla nich cudowne,
piękne doznanie, na opisanie którego nie znajdują słów. Po
prostu tam są. Każdy z nas właśnie tam rozpoczął podróż.
Wszyscy byliśmy razem i ta wspólnota była oszałamiająca,
przepełniona miłością. Opisują ją jako przepiękną. Czasami, w
obawie przed oddzieleniem, trzęsą się, wpadają w drgawki. Nie
chcą opuścić tamtego miejsca, wolą być z innymi. Kiedy w końcu
opuszczają mają uczucie oddzielenia i to im się nie podoba.
Ostateczny kres podróży tych wyjątkowych ludzi, jak również
każdego z nas, jest w miejscu, w którym ją rozpoczęli, w Bogu. Są
istotami, które nigdy wcześniej nie przyjęły żadnego wcielenia.
Są czystymi duszami, które nigdy wcześniej nie opuściły Boga.
Natomiast ten inny rodzaj pozaziemskich dusz, wcielał się wcześniej
w inne ciała. Mieszkał na statkach kosmicznych, planetach oraz w
innych wymiarach. Zastanowiło mnie, że skoro przebywanie w jedności
z Bogiem, które nazywali Źródłem, tak bardzo im się podobało to
dlaczego opuścili to miejsce? Teraz leżą przecież w łóżku,
tutaj będąc w ludzki ciele. Wszyscy reagują identycznie:
Usłyszeliśmy wezwanie i odpowiedzieliśmy na nie. Zdarzyło się,
że w transie wracali do tej chwili: Kto chciałby pójść? Ziemia
ma kłopoty. Wszyscy odpowiadają jednym głosem: Usłyszeliśmy
wezwanie i zdecydowaliśmy się podążać za nim. Będąc
przepełnieni miłością i chęcią pomocy nie przypuszczali, jak
trudnego zadania się podjęli. Potem kiedy przeprowadzam ich w
regresji przez doświadczenie narodzin w chwili, kiedy pojawiają się
tutaj, mówią jednak: Co ja sobie wyobrażałem? Ziemia jest planetą
o najwyższej gęstości, jest światem, w którym żyje się
najtrudniej. Jej energia jest niesamowicie gęsta a te dusze
przybywają z tak cudownych lekkich miejsc. Rodzą się w tym ciele i
doświadczają ściągnięcia w otchłań, co oczywiście jest bardzo
nieprzyjemnym przeżyciem. Wtedy, po zakończeniu procesu
przyjmowania ciała mówią: Co ja sobie wyobrażałem? Chcę wrócić.
Nie podoba mi się tutaj. Jest już jednak za późno. Klamka
zapadła. Ludzie jednak nie rozumieją, że w momencie, kiedy
przyjmujemy ciało na Ziemi, zapominamy o wszystkim, co wcześniej
przeżyliśmy, bo właśnie takie jest założenie. Dla mnie nie ma
to sensu (śmiech), ale oni twierdzili inaczej. Kiedy wcielasz się
spada kurtyna zapomnienia. Podczas seansu słyszę, jak mówią do
siebie: Muszę pamiętać, muszę pamiętać. Jednak po narodzinach
pamięć znika. Kiedyś zadawałam takie pytanie, czy nie łatwiej
byłoby, gdybyśmy pamiętali powód, dla którego tu przybyliśmy,
gdybyśmy znali swoje zadanie oraz związki z innymi ludźmi?
Odpowiedzieli: Nie, gdybyśmy znali odpowiedzi, nie byłoby
sprawdzianu. Przybywamy więc tutaj, pozbawieni wszystkiego, co
mieliśmy oraz kim byliśmy, po czym samodzielnie musimy się stąd
wydostać.
Dobrze,
wiec czym są te „Trzy Fale”? Jakie są między nimi różnice?
OK.
Do „Pierwszej Fali” należą pionierzy. Wydaje mi się, że
urodzili się w późnych latach pięćdziesiątych. Niektórzy są z
wczesnych lat sześćdziesiątych, bo również należą do tej
kategorii. Znalazłam też takich, którzy zostali niejako ulokowani
pomiędzy tymi „Falami”. Ci z „Pierwszej Fali” mieli
najtrudniej. Nie chcą tu być. Nieustannie słyszę podczas seansów:
Przez całe życie czułem, że nie jest to moje miejsce. Tu mi się
nie podoba. Nie akceptuję przemocy. Nie mogę sobie z nią poradzić.
Dlaczego ludzie są wobec siebie tacy okrutni? Powtarzają zawsze:
Chcę wrócić do domu, nie wiem gdzie on jest, ale na pewno nie
tutaj. Spotkałam ludzi, którzy pamiętali z dzieciństwa rozmowy z
mamą oraz powtarzające się życzenia: Chcę do domu, a mama
odpowiadała: Ależ jesteś w domu. Nie, to nie jest dom. Chcę do
swojego domu. Wszyscy czują, że nie należą do tego miejsca. Nie
chcą tu być. Nic się im nie podoba i cierpią nawet wtedy, kiedy
mają dobrą rodzinę i pracę. Powinni być szczęśliwi, ale nie
są. Wielu z tej „Pierwszej Fali” próbowało popełnić
samobójstwo. Mój ostatni klient również przyznał się do
samobójczych myśli, żeby stąd odejść. Można sobie wyobrazić,
przez jakie trudności przechodzili w wieku nastoletnim. Zastanawiam
się jak wielu z nich udało się popełnić samobójstwo, nie mając
przy tym zewnętrznego, racjonalnego powodu. Samobójstwo wydawało
im się być jedynym sposobem na wydostanie się z niechcianego
miejsca. Niestety, śmierć nie rozwiązuje problemów. Ci ludzie
doświadczyli wielu rozterek i dokonali trudnych wyborów. Natomiast
moja terapia przynosiła pozytywny skutek. Mówili: Owszem, nie chcę
tu być, bo mi się nie podoba, ale zostanę, bo wiem, jaką
odpowiedzialność przyjąłem. Ludzie z „Pierwszej” oraz
„Drugiej Fali” otrzymali „tarczę”, rodzaj płaszcza
okrywającego ich ciało i duszę chroniącego przed karmą. Sens
tego przedsięwzięcia polegał na sprowadzeniu dusz bez karmy, które
nie będą miały możliwości zbierania go. Chodzi o wykluczenie
konieczności powrotu do kolejnego życia. Można więc powiedzieć,
że „tarcza” chroni przed karmą, bo mówi się, że w działaniu
karma przypomina lep, wystarczy się zbliżyć, żeby w nim
ugrzęznąć. Tak to wygląda.
Twierdzisz
więc, że „Druga Fala” również ma tę ochronę, czyli że
karma nie przykleja się do nich.
Tak.
Na
czym dokładnie polega różnica między falą „Pierwszą” a
„Drugą”?
„Pierwsza
Fala”, to ludzie, którzy obecnie są po pięćdziesiątce.
Natomiast „Druga” jest młodsza, przed pięćdziesiątką oraz
czterdziestką, oni mają łatwiej. Po przybyciu czuli się
zdecydowanie mniej wyobcowani niż ci z „Pierwszej Fali”. Nazywa
się ich „kanałami” lub „antenami” transmitującymi energię.
Są wyłącznie po to, żeby ją transmitować. Zewnętrznie nie
muszą niczego robić. Niektórzy, jak moja ostatnia klientka, mówią:
Chciałabym wiedzieć, jakie mam zadanie. To musi być coś
wielkiego. Na co Oni odpowiadają: Nie, jesteś tu tylko po to, żeby
generować energię.
Ehm.
Podtrzymywać i podnosić częstotliwość.
Tak,
pomóc podnieść częstotliwość wibracyjną Ziemi oraz ludzi.
Widzisz więc, że poprzez samą obecność mają wpływ na
miejscowych, czyli na tych, którzy zostali złapani w karmie.
Generują energię, która w rzeczywistości tylko przez nich
przepływa. Mówią, że mogą przejść przez hipermarket pełny
ludzi i wpłynąć na każdego z kim wejdą w kontakt. Energia po
prostu z nich emanuje wchodząc również w Ziemię. Dlatego ich
praca jest tak ważna. Wielu ludzi z „Drugiej Fali” nie zakłada
rodzin. Również „Pierwsza Fala” nie wchodzi w związki
małżeńskie, bo nie czują takiej potrzeby. Niektórzy podejmują
próby dostosowania się, ale nie potrafią sprostać wymogom i nie
czują się z tym komfortowo.
Mówiłaś
chyba o tym, że albo „Pierwsza”, albo „Druga Fala” nie ma
dzieci?
Wielu
z nich nie chce mieć dzieci.
Przypuszczam,
że to „Druga Fala”.
Podświadomie
zdają sobie sprawę z tego, że posiadanie dzieci tworzy karmę a
tego nie akceptują. Chcą wykonać zadanie i wydostać się stąd,
wrócić do domu, do swojego świata. Nie chcą być tu dłużej niż
jest to potrzebne. W pewnym sensie prowadzą samotne życie. Wielu z
nich pracuje w domu, nie wychodzą do pracy. Natomiast jeśli się
pobierają, to zazwyczaj z kimś, kto jest do nich podobny. Spotkałam
takich, którzy się odnaleźli. Są ludźmi łagodnymi, po prostu
nie wytwarzają negatywnych wibracji, więc różnią się nieco od
„Pierwszej Fali”. Kiedyś zapytałam: Dlaczego „Druga Fala”
ma łatwiej? Pierwsza ledwo przetrwała, ale z licznymi przypadkami
prób samobójczych. Powiedzieli, że ktoś musiał być pionierem,
żeby sprawdzić drogę, przetrzeć szlaki, żeby kolejni mogli za
nim podążyć. „Druga Fala” miała już łatwiej. Na tym polega
różnica.
A
co z „Trzecią Falą”?
„Trzecia
Fala”, to dzieci, które rodzą się teraz. DNA w naszych ciałach
zmienia się, żebyśmy mogli zaadoptować je do zmian
częstotliwościowych i wibracyjnych Ziemi. Tak więc zmiana DNA jest
potrzebna, abyśmy mogli przystosować się do tych wibracyjnych
zmian. Nowe dzieci rodzą się już z nowym DNA. Są przygotowane
więc nie muszą się adoptować. One są nadzieją świata,
podarunkiem, dlatego nie powinno się np. poddawać ich działaniom
leków.
(śmiech)
Zgadzam się.
Występuję
na konferencjach, na których mówię o tych dzieciach. One również
w nich uczestniczą i opowiadają czego doświadczają. Powodem, dla
którego wydają się być niegrzeczne jest nuda, bo uczą się
bardzo szybko. Wiedzą dużo więcej niż się powszechnie uważa a
mimo to traktuje się je jak dzieci, które niczego nie rozumieją.
Niekiedy nawet nauczyciel nie może się nadziwić, skąd znają
odpowiedzi na pytania, których wcześniej nikt im nawet nie zadał.
One spokojnie odpowiadają, że po prostu to wiedzą. Niestety taka
odpowiedź nie satysfakcjonuje nauczyciela, zwłaszcza w przedmiotach
ścisłych.
Pewnie.
Nie
rozumie się, że tym dzieciom do pojęcia oraz zapamiętania
przekazywanej wiedzy wystarczy jednorazowa lekcja. Kiedy nauczyciel
dostosowuje się do poziomu klasy i powtarza wielokrotnie materiał,
dzieci te naturalnie zaczynają się nudzić a w konsekwencji robią
się niegrzeczne.
Jasne.
Te
istoty, po drugiej stronie, z którymi się komunikują mówią, że
najlepszym rozwiązaniem jest dawanie im wyzwań, coś do zrobienia
poza tamtą klasą. Nawet proste czynności rozmontowania czego i
ponownego złożenia zajmą ich umysły do czasu, aż pozostali im
dorównają.
Jasne.
Przypuszczam, że nie chcą nabierać rutyny.
Tak,
nie chcą, gdyż uczą się bardzo szybko.
Więc
mamy do czynienia z „Trzema Falami”.
One
rodzą się nieustannie.
Rozumiem.
Przybywają tu ludzie w „Trzech Falach”, żeby pomóc podnieść
częstotliwość wibracyjną, ale w jakim celu? Jak to określasz?
Zasadniczo mówisz o „Drugiej Ziemi”.
Nowej
Ziemi.
Laura
Knight-Jadczyk, z którą przeprowadziłam wywiad, też o niej
mówiła. Mówiła również o fali energetycznej, która się zbliża
lub w którą właśnie wchodzimy.
Ta
fala już dotarła do nas. Jesteśmy w jej środku. Mniej więcej w
2003 roku zaczęła być dostrzegalna. Czy Laura mówiła o
rozdzielaniu się Ziemi na dwie planety?
Tak.
W zasadzie o przejściu do czwartego wymiaru, 4D.
To
jest piąty wymiar. Przeskakujemy przez czwarty wymiar. Czwartym
wymiarem jest czas.
OK.
Więc według Ciebie Ziemia przechodzi w piąty wymiar?
Przechodzi
już od jakiegoś czasu.
OK.
Więc, takie otrzymujesz informacje?
Tak,
ale to nie Ziemia tam przechodzi, tylko rozdziela się ona na dwie
Ziemie. O to rozdzielenie właśnie pytałam.
No
cóż, nie nazwała tego zjawiska powstaniem drugiej Ziemi, chodziło
o to,
że…
Stara
Ziemia i Nowa Ziemia. Pewna
grupa ludzi pozostanie i nie
przejdzie
do następnego wymiaru. Ten
stan nazywa się Starą Ziemią. Powiedzieli mi, że ci ludzie
pozostaną w świecie, który sami stworzyli a jest nim cała ta
wrzawa i przemoc, wojny i katastrofy, przez które właśnie
przechodzimy. To jest Stara Ziemia.
OK,
a jak określają wzrastającą wibrację? Jak opisują proces
tworzenia Nowej Ziemi i transformację ludzi, którzy na nią
przejdą?
Jest
przepiękna, cudowna, jest jak raj. Kiedy już przejdziesz nie
oglądaj się za siebie. Nie trzeba wiedzieć co stanie się z resztą
świata. Decydujące jest zwiększenie częstotliwości własnych
wibracji. Trzeba jednak pamiętać, że planeta jest żywą istotą.
Ewoluuje na swój sposób. Również zmienia częstotliwość swoich
wibracji, bo tylko tak może dokonać postępu. Nie dba o to, czy
wszystkie istoty zamieszkujące ten świat pójdą za nią, czy
ludzkość przejdzie razem z nią. W pewnym sensie jesteśmy jak
muchy pasożytujące na psie. Chciałaby pozbyć się nas jak
najszybciej.
A
czy to prawda, że niektórzy ludzie już przechodzą na tę drugą
Ziemię?
Nie,
nie.
Nie?
Nie słyszałaś o czymś takim?
To
nie prawda.
W
porządku.
Nie
można przejść, zanim częstotliwość wibracji nie zostanie
dostrojona do częstotliwości Nowej Ziemi.
Och,
a w takim razie czy słyszałaś, że ta druga Ziemia już została
przygotowana?
Tu
chodzi o coś innego. W książce „The Custodians”, „Dozorcy”
mówiliśmy o Istotach Pozaziemskich, które przygotowały inną
planetę. To zupełnie inna kwestia.
Rozumiem.
Ta
inna planeta została przygotowana na wypadek, gdybyśmy w swej
głupocie zniszczyli świat. Ludzkość nie może zniknąć, więc
zabrali by niektórych ludzi właśnie tam. Uratowaliby w ten sposób
rasę ludzką. Do działań związanych z przetrwaniem należy
również klonowanie, ale to już inna kwestia. Powiedzieli, że po
przybyciu możemy nazwać ją jak chcemy, np. „Nowy Eden”. Chodzi
tu o inna planetę, która faktycznie została już przygotowana.
Mówią, że jest bardzo podobna do Ziemi, ale nie jest taka sama.
OK.
Czyli ta Nowa Ziemia, o której mówisz, to kolejna koncepcja.
To
wibracje tej Ziemi, które przechodzą w inny wymiar.
OK.
Zasadniczo mówimy o dwóch grupach ludzi: Jednej przebywającej w
tym wymiarze oraz drugiej żyjącej w innym, ale, jak sadzę
okupujących tę samą przestrzeń?
Masz
na myśli te dwie Ziemie?
Tak.
Nie,
gdyż po rozdzieleniu nie mogą znajdować się w tej samej
przestrzeni. Właśnie dlatego, że Nowa Ziemia nie jest jeszcze
gotowa, ludzie nie mogą na nią przejść. Tworzenie nowej wibracji
nie zostało jeszcze zakończone.
OK.
Mówisz, więc, o zmianie kolektywnej.
Zanim
wszystkie indywidualne wibracje nie zostaną zestrojone, nie może do
niej dość, to stopniowy proces. Powiedzieli, że ludzkie ciało
przejdzie, kiedy częstotliwość naszych wibracji zostanie
zwiększona, do poziomu wibracyjnego planety. Taka fundamentalna
zmiana, przeprowadzana w szybkim tempie, zniszczyłaby ciało,
dlatego przeprowadza się ją stopniowo co parę miesięcy. To
zaczęło się tak widocznie około 2003, stopniowa progresja,
zmieniła się częstotliwość wibracji trochę, a my się do niej
adaptowaliśmy, to może trochę potrwać. Będą definitywne
symptomy, kiedy to będzie miało miejsce. Potem to się wyrówna, a
potem znów wzrośnie o kolejny stopień. Więc jest to stopniowy
proces, ale teraz zdaje się to nie mieć takiego wpływu na ludzkie
ciało, ponieważ stopniowo się do tego adaptujemy. Największy
kłopot z dostrojeniem się mają ludzie starsi, noworodki są już
dostrojone, natomiast ci w średnim wieku mają z tym spore problemy.
Ci, którzy nie poradzą sobie ze zmianą, opuszczą tę planetę.
Przejdą na drugą stronę, czyli po prostu umrą, ale nie ma w tym
nic złego. Właśnie dlatego wiele ludzi nagle umiera. Nie
wytrzymują nowych wibracji i częstotliwości. Jeśli ciało
zaadoptuje się do zmian to znaczy, że jest w procesie przejścia
razem z innymi. W taki oto sposób następuje rozdzielenie.
OK,
a czy podali rok, albo datę?
Nie.
Kiedy pytałam ich o to, odpowiedzieli: Nie wiemy wszystkiego. W
historii Wszechświata taka transformacja odbywa się o raz pierwszy.
Nie wiemy co się stanie. Mówią, że właśnie na Ziemi rozgrywa
się największy spektakl. Wszystkie rasy pozaziemskie nas obserwują.
Chcą zobaczyć czy nam się uda. Pozwól, że podam przykład. Czy
znasz Annie Kirkwood, napisała „Przesłanie Maryi dla Świata”.
Tak.
Kiedyś
wspólnie organizowałyśmy seminaria. Miała wizję, która według
mnie wyjaśnia tę trudną do zrozumienia koncepcję naturalnego
podziału na dwa organizmy, czyli po prostu ewolucję. Zobaczyła
Ziemię, która rozdzieliła się tak, jak dzieli się komórka.
Podzieliła się na dwie Ziemie, nową i starą. Następnie na Nowej
Ziemi usłyszała: Udało się nam, udało! Natomiast na Starej Ziemi
inni mówili: Biedactwo, umarła, wierząc w takie rzeczy. Pierwsza
nie będzie świadoma istnienia tej drugiej. Podobnie jest w Biblii,
w Księdze Rodzaju, w którym mówi się o Nowym Raju, Nowej Ziemi.
Przedstawia się w niej tę samą koncepcję pozostawienia obecnego
miejsca pobytu i przejścia do następnego.
Rozumie.
OK.
Stara
Ziemia to kwintesencja negatywnej wibracji to ludzie, którzy
pogrążyli się w negatywnej koncepcji życia i w konsekwencji w
karmie. Nie są w stanie zmienić swoich wibracji dostatecznie
szybko, żeby dokonać przejścia na Nową Ziemię. Informatorzy
mówią jednak, że to naturalne, że tak ma być. Musimy dokonać
wibracyjnego wyboru, ponieważ nasze wibracje są związane z
wibracjami Ziemi. Zbliżamy się do momentu ostatecznego
rozdzielenia, czyli zwieńczenia tego wielostopniowego procesu.
Twierdzą jednak, że data nie jest z góry określona. Rok 2012
symbolizował czas kulminacji, kiedy to energia osiąga swoją
najwyższą moc i punkt stabilizacji. Jeśli wtedy energia się
zwiększy, przeniesie Ziemię do innego wymiaru. To przejście na
pewno nie oznacza końca Świata. Jest to koniec cywilizacji w
formie, jaką znamy. W tym czasie zaobserwujemy wielkie zmiany.
Według nich, zmiany będą stopniowe. To jest zjawisko, które
zachodzi pomiędzy tymi dwiema wersjami planety, a więc nie łatwo
jest to pojąć. Prowadzi do definitywnego rozdzielenia. Pewnego razu
omawiałam ten temat na wykładzie. Po prelekcji podszedł do mnie
jeden ze słuchaczy i powiedział: Jestem handlowcem. Muszę Pani
opowiedzieć co mi się właśnie przydarzyło, podczas słuchania
opisu tej wizji rozdzielenia. Powiedział: Nagle audytorium znikło,
przeniosłem się w kosmos i zobaczyłem właśnie to, co Pani
opisywała. W domu sporządzę rysunek i wyślę go Pani, ale proszę
nie mówić nikomu, że ma go Pani ode mnie. Umieściłam go w
książce. W domu mam też wersję w kolorze. Nowa Ziemia znajduje
się nieznacznie ponad Starą Ziemią i w przeciwieństwie do niej,
jaśnieje. Wiem, że trudno jest zrozumieć tę koncepcję, ale
jestem pewna, że istnieją już dwie Ziemie.
Te
informacje zbierasz od klientów, tak?
Od
wielu tysięcy ludzi.
Mówią
o tym zjawisku za każdym razem?
Ten
temat pojawia się w procesie terapeutycznym, w wyniku zadania wielu
pytań. Myślę, że uzyskanie tych samych informacji od wielu ludzi,
uwiarygodnia je. Oni nie wiedzą czego szukam. Za każdym razem
dopytuję, żeby dowiedzieć się czegoś nowego. Informacje są
przekazywane cząstkowo od wielu, wielu ludzi. Jedna część od tej
osoby, kolejna od innej a ja muszę je połączyć, jak układankę.
Dążę do uszczegółowienia tej koncepcji i zebrania jak
największej ilości informacji. Powiedzieli, że takie rozdwojenie
planety jeszcze nigdy się nie wydarzyło, więc nie wiedzą
dokładnie, jak to się skończy. Czy chciałabyś usłyszeć o
niektórych symptomach, jakich ludzie doświadczają?
Oczywiście.
Mówią,
żeby nie przejmować się nimi, bo są naturalne, a niektórzy
natychmiast biegną do lekarza. Myślą, że chorują, ale mają te
objawy tylko przez kilka dni, bezpowrotnie. Doświadczają m.in.
podwyższenia ciśnienia krwi oraz kołatania serca. Te budzą w nich
najwięcej emocji, bo myślą o ataku serca. Tymczasem, to jedynie
nieregularne bicie. Poza tym depresja otępienie, bóle głowy, bóle
mięśni, jak również inne bóle. To chyba najbardziej powszechne
symptomy. Czasami pojawia się kilka z nich po kolei. Lekarz nie jest
w stanie stwierdzić jakiejkolwiek choroby.
Czy
słyszałaś o pracy Barbary Marciniak?
Tak,
znam ją bardzo dobrze.
Napisała
książkę o komunikacji z Plejadanami.
Znam
jej starsze książki. Nie wiedziałam, że napisała kolejne.
To
chyba była książka pod tytułem „Bringers of the Dawn”,
„Prorocy Świtu”(Zwiastuni Świtu – w polskim przekładzie).
To
była jej pierwsza książka. Napisana dwadzieścia lat temu.
Tak,
dość dawno, jednak już wtedy mówiło się o nadchodzącej
transformacji.
Stale
przechodzimy pomiędzy wymiarami, choć nie zdajemy sobie z tego
sprawy. To naturalny proces. Tak, ale te wymiary nie prześwitują
między sobą. Nie można łączyć wymiarów. Tym bardziej że w
tamtych wymiarach istnieją inne cywilizacje. Żyją tam ludzie, o
których nie mamy pojęcia. Są też podwymiary, ale mówimy teraz o
tych głównych. Opierając się na wiedzy, którą mi przekazano
muszę powiedzieć, że nie ma sposobu na przeniknięcie, czy
połączenie z naszym wymiarem, nie miałoby to sensu. Z drugiej
strony nie wiem wszystkiego. Należałoby o to zapytać.
Rozumiem,
a co z Twoim życiem? W pewnym sensie uformowali Cię mając na
względzie wykonanie konkretnej pracy, pewnej misji przez nich
zaplanowanej. Czy mogłabyś powiedzieć cokolwiek na ten temat?
Chcieli
się upewnić, że faktycznie chcę się tym zająć. To było 25 lat
temu, kiedy zaczęłam komunikację z Istotami Pozaziemskimi.
Zapytali: To wymagająca praca, czy potrzebujesz naszej ochrony?
Odpowiedziałam: Tak, mogę przyjąć każdą potrzebną ochronę.
Powiedzieli: Dobrze. Jeśli np. spotkanie z kimś stworzy zagrożenie,
nie pozwolimy Ci wyjść z domu. Zajmiemy się Tobą. Później
powiedzieli: Skoro zgłosiłaś się do tej pracy, zadbamy również
o Twoje zdrowie. Od tego czasu za każdym razem, kiedy nawiązywali
ze mną kontakt mówili: Będziemy zasilać Cię energią życiową
tak długo, jak długo będziesz chciała żyć i wykonywać tę
pracę. Powiedzieli również, że bardzo ważne jest, żebym to
właśnie ja dzieliła się tymi informacjami ze względu na moją
wyjątkową ciekawość, jak również nieposkromioną chęć
poznania. Pragną więc przekazać mi tak dużo informacji, jak to
jest tylko możliwe. Przekazują je nieustannie, więc „Convoluted
Universe”, „Spleciony Wszechświat” zwiększa swoją objętość.
Za każdym razem, kiedy myślę, że otrzymałam już wszystko,
podają mi kolejną koncepcję, inną teorię, o której nigdy nie
słyszałem. Mówią jednak, że nie możemy dowiedzieć się
wszystkiego. To absolutnie nie jest możliwe. Chodzi o ludzki umysł,
nie mózg, jak podkreślali, gdyż w ludzkim umyśle nie ma struktur,
które pozwoliłyby zrozumieć te rzeczy. Powtarzam więc: Przekażcie
mi tyle, ile możecie za pomocą alegorii przykładów. Odpowiadają:
Spróbujemy, choć jakiekolwiek przykłady są nieprzystające, ale
przekażemy przynajmniej nieco informacji o tym, co się teraz
dzieje.
Czy
możesz więc opowiedzieć o najbardziej niesamowitej koncepcji,
która ostatnio słyszałaś?
Och,
są coraz bardziej niesamowite.
Na
przykład?
Powiem
może o „Trzech Falach” i energii, jaką przynoszą ze sobą te
czyste istoty. Wcielenie w zarodek w łonie matki wymaga dostosowania
jej wibracji. Z powodu różnic energetycznych pomiędzy matką i
przybyszem, czasami dochodzi do poronienia. Muszą więc próbować
inne metody. Rozszerzają proces adaptacyjny. Sprowadzają tylko
część energii duchowej przybysza, gdyż wprowadzenie jej w całości
rani matkę. Dziecko otrzymuje więcej tej energii później, w miarę
wzrostu i rozwoju. Rozmawiałam z ludźmi, którzy są kimś takim,
mówią: Owszem, moja mama poroniła kilka razy, zanim się
urodziłem. Jej ciało musiało zostać przystosowane. Tak więc
niektóre przypadki tzw. wzięć, wynikają z potrzeby naładowania
ciała osoby wziętej, pewną ilością energii. Nadchodzi czas na
przyjęcie większej jej porcji. Pracują nad ciałem, aby uzdatnić
je do utrzymania duszy, czyli wysoko wibrującej energii, która w
nim jest. Myślę, że to ważne, żeby ludzie wiedzieli, że nie
chodzi w takim wypadku o negatywne doświadczenie.
Tak,
rozumiem. Czy mogłabyś powiedzieć coś jeszcze w kwestii
przyszłości? Musisz mieć całkiem pozytywne spojrzenie w
przyszłość.
O
tak, z całą pewnością. Właśnie o przekazanie tego optymizmu mi
chodzi. Nie zapominaj, że każdy człowiek sam tworzy swoją
rzeczywistość. Sam tworzy dokładnie wszystko w swoim życiu. Nie
może obciążyć odpowiedzialnością nikogo innego. Jeśli nie
podoba ci się to, czego doświadczasz w życiu, możesz odwrócić
bieguny swojego stworzenia. To ważna rzecz.
Tak,
ja również tak myślę, to ważna koncepcja.
Więc
jeśli chcesz żyć w pięknym, pozytywnym świecie, to właśnie
taką rzeczywistość stwarzasz. Podobnie, jeśli chcesz żyć w
świecie negatywnym, to taki kreujesz. Masz wybór.
OK.
Powiedzieli
jednak, że jeśli ktoś pragnie przejścia na Nowa Ziemię, musi
zrobić dwie rzeczy, które pomogą w zmianie twojej wibracji. Przede
wszystkim trzeba pozbyć się karmy. To karma przytrzymuje człowieka
na Starej Ziemi. Należy wyeliminować ją ze swojego życia. Oznacza
to, że należy uwolnić ją poprzez przebaczenie. W ten sposób
pozwolić, żeby odeszła. Nie ma znaczenia, czy wychowałeś się w
niekochanej rodzinie, w której rodzice źle Cię traktowali, pozwól
im odejść. Nie ważne, czy miałaś złego męża, pozwól mu
odejść i uwolnij tę energię. Projekt (wędrowców) jest bardzo
ważny, ale nie byli pewni czy uda się go przeprowadzić. Chodziło,
jak mówią, o uzyskanie masy krytycznej, czyli sprowadzenie
wystarczającej ilości nowych dusz, których obecność pozwoli na
osiągnięcie celu. Teraz mówią: Udało nam się. Mamy już
wystarczającą ilość ludzi, nowych dusz, które narodziły się,
jako nowe dzieci, żebyśmy mogli tego dokonać. Możemy wyjść z
„korkociągu”, w który ziemia wpadła i uratować ją. Dzięki
temu wszyscy zrobimy postęp. Te dzieci z pewnością przejdą na
Nową Ziemię, bo po to tu przybyły. Natomiast reszta z nas, jeśli
chce przejść razem z nimi, musi pozbyć się karmy. To karma
przytrzymuje ich na Starej Ziemi. My chcemy ją opuścić. Nie chcemy
zostać tu, w tej negatywnej energii przeżyć katastrofy, które się
z tym wiążą. Chcemy stąd odejść. Musicie pozbyć się karmy,
która po prostu przytrzymuje was. Karma jest prawem, któremu
wszyscy podlegają. Trzeba tego dokonać wcześniej lub później.
Jeśli nie zrobicie tego teraz, będziecie musieli powrócić i
dopełnić tego obowiązku. Więc żeby zostawić karmę za sobą,
musicie wybaczyć. Nie ma znaczenia, czy mieliście nieszczęśliwe
życie. Nie ma znaczenia, czy mieliście rodziców, którzy źle was
traktowali. Przerobiliście swoją lekcję. Nie ma znaczenia, czy
macie strasznego męża, musicie pozwolić odejść karmie.
Uwolnijcie ją a sposobem na to jest wybaczenie wszystkim i
uwolnienie tych emocji. Ludzie mówią: Mam im wybaczyć? Nie masz
pojęcia, co mi zrobili. Musisz jednak im wybaczyć, jeśli chcesz
przejść na Nową Ziemię. Musisz tego dokonać nawet wtedy, kiedy
oni już nie żyją. Robi się to mentalnie: Wybaczam wam, uwalniam
was, pozwalam wam pójść swoją drogą. Potem musicie wybaczyć
również sobie, a to nie jest łatwe. To są te dwie najważniejsze
sprawy. Musicie pozbyć się karmy. Następnie musicie pozbyć się
strachu. Strach paraliżuje więc przytrzyma was na Starej Ziemi.
Powiedzieli: Musicie patrzeć na otoczenie z innego punktu widzenia.
Nie pozwólcie wciągnąć się w spiralę strachu. Rząd, kościół,
cały system kontroluje ludzi poprzez strach. Myślcie samodzielnie,
zadawajcie mnóstwo pytań, po czym wyciągajcie własne wnioski. Nie
oddawajcie nikomu władzy nad sobą.
OK.
Muszę powiedzieć, że to mądre słowa.
Chcieli,
żebym o tym informowała. Każdy, kto chce przejść na Nową Ziemię
musi pozbyć się tych dwóch rzeczy, karmy i strachu. Musi
przygotować się do podróży i zmienić siebie.
To
ma sens. Czy jest coś jeszcze,
o czym
warto wspomnieć lub co chciałabyś wyjaśnić,
a nie
miałaś okazji w innych wywiadach?
O
tylu rzeczach mówili, właśnie w tym problem. (śmiech)
Rozumiem.
To
tak jak z karmieniem i uczeniem dziecka, porcjami, po troszeczku.
Kiedy zaczęli ze mną 30 lat temu, jak sami to określali,
przypominało to karmienie łyżeczką. Nie mogą przekazać
wszystkiego na raz. Powiedzieli: Tak samo dziecku nie daje się
całego trzydaniowego obiadu.
Oczywiście.
Najpierw
daje się dziecku mleko, mannę, rozgotowane warzywa, a nie
schabowego. Daje się to, co jest w stanie przyjąć w danym
momencie.
A
co z elitą? Czy mówili coś o nich, czy przejdą?
Masz
na myśli rząd?
Tak
rząd, ludzie, którzy stworzyli konspirację na całej planecie,
którzy więzili ludzi.
Oni
stworzyli sobie karmę.
Wykorzystywali
ludzi, no właśnie.
Stworzyli
karmę więc jak myślisz, co zrobią?
OK.
Zastanawiałam się, czy może mówili coś konkretnego o niektórych
z nich.
Nie.
Wiele razy mówili tylko: Nie kupujcie tego, co mówią. Nie
słuchajcie ich, bo próbują jedynie wywołać strach.
Jasne.
Próbują
pozbyć się części populacji, gdyż mogą kontrolować tylko
określoną ilość. Populacja jest tak wielka, że nie są już w
stanie jej kontrolować. Planują zmniejszyć populację poprzez
kreowanie wojen, manipulację żywnością i ten idiotyczny pomysł
ze świńską grypą. Nawet lekarze mówili mi: Nie zaszczepiaj się
pod żadnym pozorem, bo nie wiadomo co jest w szczepionkach. Ci
ludzie wzbudzają strach. Kiedy ktoś wywołuje strach w innych,
tworzy ogromną ilość karmy. Tworzą go dla siebie w ogromnej
ilości, więc z całą pewnością nie przejdą transformacji.
OK.
Tak,
więc nie wyjdzie im to na dobre, ale Obama, jak powiedzieli,
sprowadza światło.
Naprawdę?
OK.
Powiedzieli,
że Obama jest nosicielem światła, i że nie należy do tamtych. To
ważna informacja.
Oczywiście.
Pojawił
się w bardzo ważnej chwili.
Czy
informując Cię o tym, co może wydarzyć się w przyszłości?
Czyli etapy rozwoju zdarzeń, opcje, które mogą się
urzeczywistnić.
Cóż,
napisałam o tym trzy książki. W „Rozmowach z Nostradamusem”
zinterpretowaliśmy wszystkie 1000 zwrotek przepowiedni.
Aha,
OK. Nie przeczytała tej książki. Czy się sprawdziły?
To
są trzy książki. Och tak, są bardzo dokładne. Są to
najdokładniejsze interpretacje, jakie do tej pory się pojawiły.
Sęk w tym, że właśnie je zmieniamy. Nostradamus napisał: Jeśli
opiszę najokrutniejsze krzywdy, jakie możecie wyrządzić sobie
nawzajem, czy zrobicie cokolwiek, żeby temu zapobiec? Taki jest sens
przepowiedni. Jeśli ujawnisz komuś jego przyszłość, to ma szansę
to zmienić, bo przyszłość nie jest określona. Zależy od
decyzji, które podejmują ludzie. Mają one ogromny wpływ na
przyszłość. Sęk w tym, że według niego, czas rozgałęzia się
na wiele linii czasowych i mamy wybór, którymi podążymy. Linie te
zbiegają się w węzłach, jak je nazwał. Węzeł oznacza
zdarzenie, które musi się wydarzyć a za nim linie czasowe znowu
się rozbiegają. Jeśli więc wiesz, którą ścieżką podążasz,
możesz zmienić przyszłość. Powiedział również: Nie macie
pojęcia, jaką mocą dysponuje umysł. Dzięki temu możemy wpływać
na przyszłość. Jeśli skupisz się na tym, czego pragniesz np. na
pokoju i harmonii, możesz je stworzyć. Teraz pomyśl, jaką moc
mają zsynchronizowane umysły wielu ludzi. Zbierają się, żeby
skupić uwagę na pokoju i harmonii oraz na tym, czego naprawdę
pragną. Siła ich umysłów jest nie tylko pomnożona, ale i
spotęgowana, ma więc ogromną moc. Na tym pollena moja praca od 20
lat podróżuję po świecie i inspiruję ludzi, żebyśmy skupili
się na tym samym, w ten sposób wspólnie zmieniamy przyszłość.
Właśnie dlatego przepowiednie się zmieniły, zmierzamy już w
innym kierunku. Widzę pokój i harmonię.
Czy
rozmawiałaś lub słyszałaś opowieści o rdzennych kulturach? Może
poddawałaś kogoś z ich przedstawicieli regresji hipnotycznej i
miałaś okazję ujrzeć to, co widzą we własnej przyszłości?
Pracowałam
z nielicznymi. Pracowałam z Indianami, pracowałam również w
Australii, ale nie z rdzennymi mieszkańcami. Pracowałam natomiast z
Thomasem Pinyacanem, kiedy należał do starszyzny Indian Hopi. Podał
treść przepowiedni Hopi. Sądzę, że to, co wiedzą jest słuszne.
Widzę dobrą przyszłość przed nami i to, że mamy na nią wpływ.
Gdyby to nie była prawda już mielibyśmy te straszne wojny, które
przepowiadał Nostradamus. Powinny były rozpocząć się około roku
2000, ale udało nam się pójść łagodniejszą drogą. Pozbyliśmy
się tych okrutnych rzeczy.
Domyślam
się, że słyszałaś od ludzi, z którymi rozmawiasz o gwiezdnych
wrotach.
Tak,
wiem o innych wymiarach, podróżach w czasie, przemieszczaniu się
pomiędzy wymiarami przez portale i okna.
Zapewne
słyszałaś również o tajnym rządzie i programie kosmicznym.
Pisałam
o tym w książkach Nostradamusa. Nazywał go Kabałą, rządem
ukrytym za rządami.
Który
tworzy i używa gwiezdne wrota, przez które podróżuje w całym
układzie słonecznym.
Tak,
jak również podróżuje w czasie. Jest bardzo zaangażowany w takie
rzeczy. Nie chcę jednak o tym dyskutować, bo miałam już z tego
powodu kłopoty.
Och,
doprawdy?
Więc,
nie zagłębiałabym się w ten temat. Mogę jednak powiedzieć, że
to prawda. Powiedziano mi, żebym trzymała się z daleka od tych
tematów i nie mówiła o części związanej ze śmiercią.
Dobrze,
nie ma sprawy, nie będziemy się tym zajmować.
Tak,
robię to, co mi powiedzą, ale jest wiele dziedzin, w które
zaangażowany jest rząd. Bob Dean tym się zajmował. On ma rację,
klonowanie. Można o tym przeczytać w moich książkach o
Nostradamusie. Właśnie rozmawiałam z nim o klonowaniu i
pozostałych rzeczach więc wiem, że to prawda. Również o rządzie
skrytym za oficjalnymi rządami, jednak nie chcę się na tym
koncentrować.
Rozumiem,
w porządku. Wróćmy więc do rozmów z istotami pozaziemskimi. Czy
otrzymujesz jakąś nową falę informacji?
Chodzi
ci o Nową Ziemię?
Wydaje
mi się, że w Twoich książkach dokonuje się postęp informacyjny,
że przekaz jest bardziej zaawansowany, złożony. Zastanawiam się
czy spotkałaś się z nowymi rzeczami, o których nie słyszałaś
wcześniej.
Och,
tak. Zdecydowanie wiele kwestii metafizycznych.
OK.
Jest
ich tak wiele! Właśnie dlatego niektórym ludziom bardzo trudno
byłoby je zrozumieć. Czy masz na myśli wymiary i…?
Równoległe
życia?
Tak,
mam z tym wiele do czynienia. O tym właśnie mówiłam. Ludzie nie
zdają sobie sprawy z tego, że mają więcej niż tylko jedną
duszą. W celu jednoczesnego zbierania wielu doświadczeń wcielają
się w wiele ciał. Nad-dusza rozdziela się na wiele aspektów. W
ten sposób doświadcza wielu żyć w tym samym czasie, czyli
wszystkie minione i obecne życia, jak również wszystkie ich
przyszłe alternatywy. To życia symultaniczne. Od czasu do czasu
spotykam je podczas sesji. Jednak nie powinnaś wiedzieć o swoich
wcieleniach, bo cała koncepcja jest zbyt niezrozumiała. Gdybyś
znała wszystkie pozostałe części siebie, co robią i czego
doświadczają, zwariowałabyś, nie dałabyś rady. Mówią więc,
że najważniejsze jest skupienie się na tym życiu, na obecnych
czynnościach. To jest najważniejsze dla aspektu Ciebie, którym
teraz jesteś.
OK,
a co z ideą bratnich dusz? Czy masz informacje na ten temat?
Mam,
ale to nie jest istotne, naprawdę. Są ludzie, z którymi
przeżywałaś poprzednie życia, z którymi rezonujesz, i z którymi
umawiasz się: Powróćmy razem i przeżyjmy to ponownie przez wiele,
wiele wcieleń. Natomiast te istoty mówią, że lepiej nie szukać
swoich pokrewnych dusz, bo spłynęłoby na człowieka takie
zadowolenie i szczęście, że nie zająłby się tym, po co tu
przybył. Bratnia dusza to ktoś, z kim rezonujesz… ale lepiej,
żebyś tego nie robił. Masz do wykonania zadanie. Ludzie przychodzą
do mnie bez przerwy i mówią, że chcieliby poznać swoją bratnią
duszę. I mówi im się: Lepiej będzie, jeżeli będziesz żyć
własnym życiem i zrobisz to, co masz zrobić. Z drugiej strony, to
jednak fajna teoria.
OK.
Czy możemy teraz porozmawiać o uzdrawianiu?
Tak,
to bardzo ważne. Otóż kiedy z klientami przeprowadzałam regresje
do ich poprzednich wcieleń, odkrywałam dużo informacji dotyczących
teraźniejszości, jak i przyczyn wielu z ich obecnych problemów w
przeszłości. Później, podczas podążania w regresji śladem tych
informacji, weszłam w kontakt z czymś, co nazywam Wielką Mocą. To
od niej otrzymuję wszystkie informacje, o których piszę. Istoty
pozaziemskie pojawiły się w pewnym momencie, ale obecnie pracuję
właśnie z tą mocą.
Rozumiem.
Nazywam
ją podświadomością, ale w innym sensie niż ten, w którym
definiują ją psycholodzy. Tę powszechnie znaną uważam za jedynie
dziecięcą część umysłu. Chodzi mi o Nad-duszę, Wyższe Ja,
Wyższą Świadomość. Jest ona tak wielka i rozległa. Ma odpowiedź
na każde pytanie. Dlaczego nie wejść w kontakt z kimś takim.
Musiałam jakoś ją nazwać, więc wybrałam „podświadomość”.
Mówią: Nie ma znaczenia, jak nas nazywasz, będziemy z Tobą
pracować. To jest cudowna i piękna energia. Odkryłam, że klient
uzyskuje odpowiedź nie tylko na każde pytanie, ale uzyskuje również
natychmiastowe uzdrowienie. Muszę podkreślić, że nie jestem
sprawcą tego procesu a jedynie przy nim asystuję. Jeśli jednak
weźmiemy pod uwagę to, że proces uzdrowienia odbywa się w
dokładnie ten sam sposób dla każdego z tysięcy klientów, z
którymi pracowałam, można powiedzieć, że dokonałam doniosłego
odkrycia. To są cudowne uzdrowienia. Obecnie odwiedzają mnie w moim
małym biurze w Huntsville ludzie z całego świata i przyjeżdżają
specjalnie po uzdrowienie. Pracujemy z chorobami każdego rodzaju, ze
wszystkimi jakie istnieją. Ludzie, którzy mieli zaplanowane
operacje po przejściu przez proces regresyjny, już ich nie
potrzebują. Ci, którzy byli gotowi na przeszczep wątroby, dializę
nerek, nie muszą już im się poddawać. Wszystko dlatego, że w
rzeczywistości każdy człowiek sam stwarza swoją chorobę. Jeśli
więc umysł każdego z nas jest na tyle silny, żeby spowodować
chorobę, to ma również moc uzdrowienia. Dowiedz się, dlaczego
doprowadziłeś do choroby. To jest właśnie cel mojej terapii a
podczas sesji dowiedz się skąd ona pochodzi. Wtedy można przez nią
przejść i natychmiast siebie uzdrowić. Cudowne działanie dokonuje
się na oczach. Z zewnątrz proces wygląda tak, jakby przepływał
przez człowieka prąd, czy energia. Wpada w spazmy i konwulsje,
podczas których wszystko naprawia. Miałam klientów, którzy
poskładali swój kręgosłup, spowodowali zrośnięcie kości,
przebudowali tkanki łączne, spowodowali wchłonięcie tkanki
rakowej. Działanie jest cudotwórcze. Właśnie z takimi rzeczami
mam do czynienia i dla mnie to najważniejsza część mojej pracy.
Informacje, które otrzymuję podczas sesji, dotyczące wielu różnych
tematów też są ważne, ale uzdrawianie jest dla mnie…
Powiedzieli, że to jest leczenie przyszłości, więc teraz uczę go
na całym świecie.
OK,
a jak go uczysz? Jakie dajesz instrukcje?
Krok
po kroku przeprowadzam adepta przez etapy sesji terapeutycznej, przez
proces nawiązywania kontaktu z podświadomością. To jest
wieloetapowy proces, którego uczę na trzydniowym kursie.
Samodzielne sesje mogą przeprowadzać po opanowaniu procedury, kiedy
robią dokładnie to, co ja.
Więc
są ludzie, którzy później robią to, czego ich nauczyłaś.
Oczywiście.
Przygotowujemy takich ludzi. Mamy stronę internetową oraz grupę
wsparcia, z którą jesteśmy w kontakcie. Kiedy mają kłopoty,
możemy im pomóc. Prowadzimy również kurs zaawansowany dla tych,
którzy stykają się z problematycznymi przypadkami i potrzebują
więcej informacji, jak sobie z nim radzić. Na jednym z kursów w
Perth, w Australii, mieliśmy 91 studentów. Na kolejnym kursie,
który odbył się rok później, było ich 52. Australia przyjmuje
tę naukę i świetnie sobie radzi. Wszyscy doświadczają cudów.
Obserwowanie uczniów, którzy stosują tę naukę sprawia mi ogromną
radość. Uczę na przykład w Rosji, w której kursy odbywają się
z tłumaczem. Rosjanie praktykują ja z powodzeniem. Uczę na całym
świecie i wszędzie to działa. Dla mnie ma to ogromne znaczenie.
To
cudownie.
Można
wejść na moją stronę i sprawdzić rozkład kursów. To jest moje
zadanie, rozpowszechnianie tych informacji.
OK,
a czy nie sądzisz, że poniekąd Twoja misja się nieco zmieniła,
że teraz najczęściej zajmujesz się uzdrawianiem niż regresjami
hipnotycznymi, które robiłaś na początku?
Wciąż
robię. Są one częścią całego procesu. Najpierw robię regresję
a później przychodzi uzdrowienie. Więc jest ona częścią całego
procesu.
W
sumie musisz się upewnić, że klient chce zostać uzdrowiony, bo
niektórzy chcą być chorzy.
Owszem,
spotkałam takich ludzi. Sądzą, że kiedy zabierze się im chorobę,
zabierze się również obiekt, z którym się identyfikują,
a więc
część ich samych. Uwielbiają uwagę, którą inni im poświęcają
z powodu choroby. Czerpią przyjemność z opowiadania innym o
kolejnych bólach. Więc tacy ludzie nawet wtedy, kiedy mówią: Nie
chce chorować, chcę zostać uzdrowiony, to nie da się z nimi
pracować. Natomiast dla tych, którzy naprawdę chcą być
uzdrowieni, ta metoda jest cudowna. Jest również natychmiastowa,
widzę klienta tylko raz, to wystarczy. Nieustannie otrzymuję
informacje a Oni chcą, żebym pisała. Obecnie robię wszystko
jednocześnie, dobrze jest rozpowszechniać tę wiedzę i praktykę,
żeby coraz więcej ludzi mogło ją stosować. Chodzi o pomoc
ludziom, właśnie o to w tym wszystkim chodzi.
Oczywiście.
Zgadzam się. Dziękuję, Dolores Cannon, za wszystko, czym służysz
ludzkości.
Tłumaczył: Przemek (LivingCosmos.info)
Edycja: Łukasz (Szaman Psychedeliczny)
ezoteryka.info.pl
Podlecem książkę "Trzy Fale Ochotników i Nowa Ziemia" Dolores Cannon. Dużo się dowiedziałam i zrozumiałam po przeczytaniu.
OdpowiedzUsuń