![]() |
Źródło: Internet |
Parę słów o Dolores Cannon
Dolores
Cannon urodziła się w 1931 roku, w St. Luis – stan Missuri, USA.
Mieszkała i kształciła się w tym mieście aż do roku 1951, kiedy
to poślubiła zawodowego żołnierza amerykańskiej marynarki
wojennej. Kolejne 20 lat spędziła – jak typowa żona wojskowego –
podróżując po całym świecie, od bazy do bazy, i zajmując się
rodziną.
Zmarła
19.10.2014 r. w wieku 83 lat.
Z
ideą badania poprzednich inkarnacji drogą regresji hipnotycznej
zetknęła się w 1968 roku. Wówczas to jej mąż,
hipnoterapeuta-amator, przeprowadził sesję regresji hipnotycznej.
Obiektem seansu była koleżanka z pracy, która szukała rozwiązania
swoich problemów z nadwagą. W tamtym czasie, w latach 60, regresji
hipnotycznych nie uważano za metodę psychoterapeutyczną. Była to
praktyka nieortodoksyjna, mało popularna i zajmowała się nią
garstka amatorów-eksperymentatorów. Dolores uległa fascynacji tą
dziedziną, lecz nad własne zainteresowanie przełożyła obowiązki
wobec rodziny.
W
1970 roku jej mąż, jako weteran, odszedł ze służby i wraz z
rodziną osiedlili się na wzgórzach Arkansas (USA). Wtedy Dolores
zaczęła karierę publicystyczną. Publikowała artykuły w
rozmaitych magazynach i dziennikach. Kiedy jej dzieci dorosły,
wybrały własne życiowe ścieżki, Dolores powróciła do
zaniechanych niegdyś zainteresowań regresją hipnotyczną oraz
reinkarnacją. Studiując różne metody hipnozy wypracowała własną,
unikatową technikę pracy, umożliwiającą uzyskanie od obiektu
hipnozy jak największego zasobu informacji. Od 1979 roku prowadzi
regularną praktykę, gromadząc i katalogując dane zebrane od setek
obiektów-ochotników. Określa siebie mianem hipnoterapeutki oraz
badaczki psychiki, która zapisuje „utraconą” wiedzę.
Osiągnięcia
w pracy zawodowej: terapeutka hipnozy regresyjnej, twórczyni
Terapii Uzdrawiania Kwantowego Hipnozą QHHT. Znana ze zgłębiania
tajemnic pozaziemskich inteligencji i ich wpływu na naszą planetę.
Autorka 18 książek, przetłumaczonych na ponad 20 języków, w
Polsce znane były m.in.: „Jesteśmy Dziećmi Gwiazd” (PL 2005),
„Kosmiczni Ogrodnicy” (w PL 2000), „Trzy Fale Ochotników i
Nowa Ziemia” (PL 2013).
WYWIAD
część I
Nazywam
się Krery Cassidy, pracuję w organizacji „Project Camelot
Productions” i zapraszam na wywiad z Dolores Cannon.
Cieszę
się bardzo, że mogę przestawić szerszej publiczności Dolores i
jej osiągnięcia.
Dziękuję.
Studiuję
Twoją pracę już od pewnego czasu, przeczytałam kilka książek i
jestem zachwycona zaangażowaniem oraz troską, z jaką traktujesz
każdą osobę, którą poddajesz regresji hipnotycznej. Naprawdę
cieszę się, że mogę z Tobą rozmawiać. Dziękuję bardzo za
poświęcony czas.
Dzięki
za zaproszenie.
Zacznijmy
może od powodów, dla których rozpoczęłaś tę pracę oraz
wyjaśnienia zjawiska „Trzech Fal”, jak sama je nazwałaś, które
przybyły na pomoc naszej planecie.
OK.
Jestem hipnoterapeutką i konsultantką. Zajmuję się terapią,
którą przeprowadziłam już dla wielu, wielu ludzi. Zainteresowałam
się hipnozą ponad 40 lat temu, kiedy nikt nic nie wiedział o
reinkarnacji. Nie było czegoś takiego jak przeszłe wcielenia, nikt
o tym nic nie wiedział. Przeprowadzałam wtedy sesje hipnotyczne dla
pozbycia się nałogów, palenia, schudnięcia, jedynego znanego w
tamtych czasach sposobu. Wtedy natknęliśmy się na wspomnienia z
poprzednich wcieleń. Oczywiście nie było książek na ten temat,
nikt nie wyjaśniał, co w takich przypadkach należałoby robić i
czego oczekiwać. Jedynie ciekawość nakazywała mi szukać i
poznawać coraz więcej. Ta rzeczywistość pojawiła się tak
nieoczekiwanie, więc mogłam ją zwyczajnie zignorować, ale ja
zagłębiłam się w nią z pełną determinacją.
Pierwsza książka, którą wtedy napisałam, traktowała o początkach moich poszukiwań. Nie mogłam jej opublikować, gdyż temat nie był nośny, wyprzedzał swój czas. Wydana została znacznie później.
Pierwsza książka, którą wtedy napisałam, traktowała o początkach moich poszukiwań. Nie mogłam jej opublikować, gdyż temat nie był nośny, wyprzedzał swój czas. Wydana została znacznie później.
Która
to książka? Jaki ma tytuł?
„Five
Lives Remembered”, „Wspomnienia z pięciu wcieleń”.
OK.
To
jest właśnie opowieść o naszych początkach, która pomimo prób
nie została opublikowana. Nie było wówczas wydawnictw ani księgarń
„New Age”. W wydawnictwach mówiono: Nie rozumiemy tego. Nie
wiemy, o co chodzi. Musiałam więc odłożyć ją na półkę.
Kontynuowałam pracę, rozpoczynając intensywne sesje regresji
hipnotycznych do poprzednich wcieleń.
Było to 30 lat temu, a od tamtego czasu zdobyłam dużo więcej informacji, które pozwoliły mi wydać kolejne książki. Musiało jednak upłynąć wiele, wiele lat, zanim świat o nich usłyszał.
Było to 30 lat temu, a od tamtego czasu zdobyłam dużo więcej informacji, które pozwoliły mi wydać kolejne książki. Musiało jednak upłynąć wiele, wiele lat, zanim świat o nich usłyszał.
Dobrze,
a później dotarłaś do wspomnień, nie tylko z poprzednich
wcieleń, ale opisujących również życie na planetach, należących
do innych układów słonecznych.
Tak.
Opisujących
doświadczenia innego rodzaju, kiedy byli „istotami pozaziemskimi”,
jak my byśmy je nazwali.
Jak
już mówiłam, 30 lat temu rozpoczęłam sesje regresji
hipnotycznej, ale 25 lat temu poproszono mnie, żebym rozpoczęła
badania nad zjawiskiem UFO. W Arkansas, gdzie mieszkam, nie było
nikogo, kto mógłby się tym zająć. Był to kolejny pionierski
temat.
Kto
poprosił Cię o to?
Badacze,
wtedy MUFON.
Rozumiem.
Powiedzieli
mi, że zetknęli się z ludźmi, którzy twierdzili, że byli
porywani na statki kosmiczne. Nie znali nikogo osoby, która mógłby
to zbadać. Wcześniej zaangażowali psychologów, którzy
wprowadzili taką osobę w trans hipnotyczny, przenosząc ją
psychicznie na pokład statku, ale zaraz potem stwierdzili, że nie
wiedzą, co dalej czynić. Wybudzali ją i odsyłali do domu, a nie
na tym polega terapia.
Badacze, gdy docierali do czegoś, czego nie znali, mówili: Nie wiem, co mam z tym zrobić. W książkach się o tym nie pisze, nie wiem więc, o co mam pytać. Zadzwonili wtedy do mnie i zaproponowali współpracę. Uważali, że ten temat mnie nie wystraszy, skoro od dawna zajmuję się dziwnymi zjawiskami. Sądzili, że skoro jestem oswojona z regresją do poprzednich wcieleń, przywykłam do rzeczy dziwnych i niezwykłych.
Przezornie zapytali jednak, czy mnie to nie przerazi. Odpowiedziałam, że nie, bo jestem zbyt ciekawa nowych rzeczy. Zaprosili mnie więc na spotkanie na szczeblu stanowym, w którym brało udział 25 badaczy okręgowych. Miałam w ich obecności wprowadzić w trans kobietę z Oklahomy oraz zadawać jej pytania.
Badacze, gdy docierali do czegoś, czego nie znali, mówili: Nie wiem, co mam z tym zrobić. W książkach się o tym nie pisze, nie wiem więc, o co mam pytać. Zadzwonili wtedy do mnie i zaproponowali współpracę. Uważali, że ten temat mnie nie wystraszy, skoro od dawna zajmuję się dziwnymi zjawiskami. Sądzili, że skoro jestem oswojona z regresją do poprzednich wcieleń, przywykłam do rzeczy dziwnych i niezwykłych.
Przezornie zapytali jednak, czy mnie to nie przerazi. Odpowiedziałam, że nie, bo jestem zbyt ciekawa nowych rzeczy. Zaprosili mnie więc na spotkanie na szczeblu stanowym, w którym brało udział 25 badaczy okręgowych. Miałam w ich obecności wprowadzić w trans kobietę z Oklahomy oraz zadawać jej pytania.
Oooch.
Chcieli,
abym wprowadziła ją w hipnozę przy wszystkich i zadawała pytania.
Nie była to najlepsza atmosfera do takich poczynań. Przypominała
sytuację złotej rybki, na którą wszyscy się gapią. Nie znaliśmy
kobiety poddawanej hipnozie, a ona nie miała pojęcia kim jesteśmy
w takich oto okolicznościach miałam dociec wielu szczegółów.
Nigdy nie robiłam czegoś podobnego. Sama, bez niczyjej pomocy,
musiałam określić reguły dla takich sesji hipnotycznych. W mojej
technice przenoszę osobę poddaną hipnozie do poprzedniego
wcielenia. W tym przypadku musiałam zaadoptować ją do wymogu
pozostania w obecnym życiu i to mi się udało. Obserwatorzy nie
wiedzieli, że tego rodzaju sesji nigdy nie robiłam.
Przenieśliśmy ją na pokład statku i uzyskaliśmy ogromną ilość informacji. Następnie, po prostu wysyłali do mnie kolejne przypadki. Później, no cóż, nie podobało mi się nastawienie MUFONu. Czy mogę mówić o takich rzeczach…? (śmiech)
Przenieśliśmy ją na pokład statku i uzyskaliśmy ogromną ilość informacji. Następnie, po prostu wysyłali do mnie kolejne przypadki. Później, no cóż, nie podobało mi się nastawienie MUFONu. Czy mogę mówić o takich rzeczach…? (śmiech)
Oczywiście,
bezwzględnie.
OK.
Nie podobało mi się, że są tacy przyziemni, naukowi.
Zgadza
się.
Istnieje
dla nich tylko to, czego mogą dotknąć, poczuć, rozebrać na
czynniki. Hipnozy zupełnie nie rozumieją, więc podczas sesji, w
których uczestniczyli, po prostu wyśmiewali osobę, którą
wprowadzałam w trans hipnotyczny.
Oj!
Robili
złośliwe uwagi i rzucali kąśliwe komentarze. Nie mogłam dopuścić
do upokarzającego traktowania osób poddawanych badaniom. Nie
traktowali mojej pracy poważnie, dlatego zdecydowałam o zakończeniu
współpracy. Obecnie mają innego dyrektora, więc myślę, że są
już daleko bardziej otwarci, ale wtedy, 25 lat temu było inaczej.
Wydaje
mi się, że w środowisku badaczy UFO przez wiele lat istniał
pewien opór. Zmiana nastawienia rozpoczęła się dopiero jakieś
pięć lat temu, kiedy to wzrosło zainteresowanie istotami
latającymi tymi statkami, a zmniejszyło nimi samymi i zasadą ich
poruszania.
Tak,
zainteresowanie koncentrowało się na ustaleniu rodzaju paliwa
zasilającego statek, zasad pracującego napędu, pokonywanych
odległości oraz osiąganych prędkości. Przecież nie o to tu
chodzi.
Zgadza
się.
Napędem
jest myśl, a na pokładzie wykorzystuje się energię kryształów.
Jasne.
Może
to być kolektywna myśl całej załogi. Podróże nie odbywają się
z jednej planety na drugą. Podróżują poprzez wymiary. Ówcześni
badacze nie byli w stanie tego zrozumieć. Deprecjonowali moje
osiągnięcia, zdobyte informacje odrzucali, a nawet ośmieszali
efekty mojej pracy. W konsekwencji definitywnie zakończyłam
współpracę z nimi. Wreszcie spotkałam pewnego człowieka,
Lucjusza Farisha, może o nim słyszałaś. Rozpoczął cykl
konferencji dotyczących UFO w Eureka Springs.
Rozumiem.
Współpraca
z nim trwała 22 lata. Był moim powiernikiem. Potrzebuję kogoś, z
kim mogę wymieniać poglądy, dzielić się ideami. Lucjusz zawsze
był gotów przyjąć każdą myśl, więc rozmawialiśmy o
wszystkim, z czym się zetknęłam. Komunikacja z MUFONem ustała, a
ja dotarłam znacznie dalej, do informacji w dużo szerszym zakresie,
niż oni.
Dobrze,
wróćmy do teraźniejszości. Jesteś w trakcie pisania książek
pod wspólnym tytułem „The Convoluted Universe”, „Spleciony
Wszechświat”.
Tak.
Dotarłaś
ze swoimi klientami do opisu rzeczywistości, w której zdarzenia nie
mają linearnej natury, zgadza się?
Tak.
Zaczęło się od przenoszenia ich na pokład statków. Książka,
którą o tym napisałam nosi tytuł „The Custodians”, „Dozorcy”.
Tak ich postrzegam, jako dozorców naszej planety, gdyż nigdy nie
zetknęłam się z negatywizmem z ich strony. Wszystkie informacje,
jakie od nich otrzymałam były pozytywne. Tak właśnie ich
postrzegam, jako kustoszy naszej planety. Natomiast pierwszą
książką, która ich dotyczyła była „The Keepers of the
Garden”, „Kosmiczni Ogrodnicy”. My jesteśmy ogrodem, a oni
jego ogrodnikami. Także bez cienia negatywizmu, gdyż zrozumiałam
motywy ich działania i przyczyny leżące u podstawy całego
przedsięwzięcia.
OK.
Kogo masz na myśli mówiąc „oni”?
Istoty
pozaziemskie.
A
czy rozróżniasz grupy istot pozaziemskich.
Jest
ich bardzo, bardzo wiele. Większość ludzi nie jest w stanie tego
pojąć, ale domyślam się, że Twoja publiczność rozumie. Kiedy
zaczęłam odkrywać kulisy zwyczajnych porwań i ich pobytu na
statkach itd., ich bohaterzy zawsze byli przepełnieni strachem. Ja
pracuję na najgłębszym z możliwych poziomie transu, który
nazywamy poziomem lunatycznym. Większość badaczy i hipnoterapeutów
pracują na powierzchniowych poziomach, na których zaangażowane są
emocje, a więc również strach. W mojej metodzie, całkowicie
pomijamy świadomy umysł. Docieramy do głębokiego poziomu, na
którym nie doświadcza się emocji i bólu, natomiast odnajduje się
rzeczywiste odpowiedzi. W tym stanie pojawiają się niezwykłe
zdarzenia. (śmiech) Kiedy przeprowadzam kogoś do głębokiego
poziomu, może być roztrzęsiony i nie wiedzieć, co się z nim
dzieje. Następnie uspokaja się i zaczyna normalnie mówić. Wtedy
pojawiają się inne głosy. Za pierwszym razem usłyszałam komendę,
dźwiękiem przypominającym mechaniczny głos: Skanujemy. Moja
reakcja: OK., w porządku, ale o co tu chodzi? (śmiech) Czułam
wibracje na całym ciele. Wtedy usłyszałam ten sam mechaniczny
głos: W porządku, to ona, to do niej mamy zaufanie. Powiedzieli:
Nie dostarczamy tych informacji każdemu. Przekaż je tym, którzy
zrobią z nich użytek. Wtedy zapytali: Co chcesz wiedzieć? Nie
pytajcie, co chcę wiedzieć (śmiech), bo chcę wiedzieć wszystko.
Oczywiście.
Zadając
pytania, przekonałam się, że mam do czynienia z istotami
pozaziemskimi, znajdującymi się na pokładzie statku, razem z tą
osobą, z którą w danym momencie pracowałam. Prowadzili ze mną
konwersację, a równocześnie, poddawali tę osobę badaniom.
Chciałam wiedzieć co i dlaczego z nią robili. Chciałam dowiedzieć
się o nich jak najwięcej, poznać ich życie. Byłam ciekawa, czy
mieszkali na statku? Jak wygląda ich planeta? Jak napędzany jest
statek? Chciałam wiedzieć wszystko. Jak się żywią? Jak się
rozmnażają?
Zatem,
z którą rasą wtedy rozmawiałaś?
Oni
nie mają nazw.
OK.
Nie powiedzieli Ci?
Nie
mają nazw.
Jednak,
znamy np. rasę nordycką, znamy również Szarych, czy rasę gadzią.
Skontaktowałam
się ze wszystkimi, z każdą rasą. Natomiast, kiedy zadawałam
pytanie, skąd pochodzą, zawsze odpowiadali: Nie ma nazwy na
miejsce, z którego pochodzimy. Wy, ludzie musicie wszystkiemu
przyklejać etykietki. Skoro jednak potrzebujesz, dostaniesz taką
etykietkę. Powiedzieli: Gdybyśmy przyznali, że pochodzimy z
planety, która znajduje się tam, na północ od Gwiazdy Polarnej,
nie wiedziałabyś, która to gwiazda, bo nie ma jej na waszych
mapach konstelacji gwiezdnych.
Zgadza
się.
Jednak
w rzeczywistości istoty pozaziemskie, nie przybywają jedynie z
innych planet. Przybywają z innych wymiarów oraz odległych
galaktyk, bo podróżują poprzez wymiary.
Tak.
Powiedzieli,
że nie jest istotne skąd przybywają, a na statkach jest wiele,
wiele różnych ras, jak w Star Treku.
OK.
Miałam
do czynienia z Małymi Szarymi, to była jedna z pierwszych ras. Są
biologicznymi robotami, wyprodukowanymi do wykonywania prac.
OK.,
a czy sądzisz, że konstruują, nazwijmy to, rasę hybrydową?
Konstruują,
czy…?
Tworzą.
No
cóż, w zasadzie to jest część programu, który został już
zakończony. Dokonano tego. Zebrali już cały potrzebny materiał.
Mali Szarzy mają inny sposób mówienia, więc wiadomo było, że
nie rozmawia się z istotą żywą. Ich głos brzmiał mechanicznie.
Później powiedzieli mi: Musieliśmy najpierw pokazać Ci ten głos,
żebyś mogła później rozpoznać innych.
Pewnego razu skontaktowała się z nami przepiękna kobieta, przekazując ogromną ilość informacji. Dała wiele odpowiedzi, które ujęłam w książce. Nie wiem, czy nazwałabyś ją Nordykiem, czy nie. Miała włosy w odcieniu kasztanowym. Wyglądają jak ludzie, ale oczywiście nie są ludźmi, ich organy wewnętrzne zostały zmienione. Nie spożywają jedzenia. Powiedzieli, że ich system oddechowy przyjmuje każdy rodzaj gazu, który wypełnia atmosferę danej planety, z wyjątkiem kwasu siarkowego. Są więc wysoko rozwinięci, bo ich ciała przyjmują wszystko. Nie muszą również jeść, bo podróżują.
Pewnego razu skontaktowała się z nami przepiękna kobieta, przekazując ogromną ilość informacji. Dała wiele odpowiedzi, które ujęłam w książce. Nie wiem, czy nazwałabyś ją Nordykiem, czy nie. Miała włosy w odcieniu kasztanowym. Wyglądają jak ludzie, ale oczywiście nie są ludźmi, ich organy wewnętrzne zostały zmienione. Nie spożywają jedzenia. Powiedzieli, że ich system oddechowy przyjmuje każdy rodzaj gazu, który wypełnia atmosferę danej planety, z wyjątkiem kwasu siarkowego. Są więc wysoko rozwinięci, bo ich ciała przyjmują wszystko. Nie muszą również jeść, bo podróżują.
No
tak, czyli za pośrednictwem wprowadzonych w hipnozę regresyjną
ludzi, kontaktujesz się z różnymi rasami pozaziemskimi, zgadza
się?
To
są rasy, które interesują się osobą poddaną przeze mnie
hipnozie i podczas sesji, nagle słyszę: W porządku, porozmawiamy z
Tobą przez chwilę, i zaczynają opowiadać. Np. ta kobieta z
włosami w odcieniu kasztanowym była lekarzem pokładowym.
Powiedziała: nie jestem takim lekarzem, jak sądzisz. Jestem
lekarzem, który pracuje energiami. Dlatego wyjaśniają swoje
poczynania.
OK.,
ale również sama poddajesz daną osobę terapii,tak?
Tak.
Czyli
rozmawiasz z istotami pozaziemskimi, jednocześnie masz do czynienia
z człowiekiem w transie, czyli temat rozmowy musi dotyczyć również
osoby, przez którą przemawiają istoty pozaziemskie. Zgadza się?
Tak.
Wyjaśniają co oraz, dlaczego jej zrobiły. Po przebudzeniu, ta
osoba stwierdza: No cóż, wiem już co się wydarzyło i jestem już
spokojna. Większość hipnoterapeutów pracuje na poziomie
emocjonalnym. Strach wynika jedynie z nieświadomości tego, co
faktycznie zaszło. Powiedzieli mi, że najlepiej by było, gdyby nie
pamiętali niczego z tego doświadczenia. Przybywają tu od początku
istnienia Ziemi. Opiekują się ludźmi od zarania i z powodu wolnej
woli nie chcą ingerować w nasze życie. Powinniśmy doświadczać
życia tylko w takim zakresie, jaki znamy na Ziemi. Im nie wolno się
wtrącać. Ponieważ, z powodu zanieczyszczenia powietrza, dodatków
chemicznych w żywności, przyjmowania środków farmakologicznych i
narkotyków czy picia alkoholu, zmieniła się struktura chemiczna
mózgu, osoby poddane obdukcji pamiętają jedynie część swojego
doświadczenia lub snu. Pamiętają je w zniekształconej formie,
wspomnienie nie jest prawdziwe i właśnie dlatego ulegają
strachowi. Myślą, że zostali zgwałceni, że spotkały ich okropne
rzeczy. Paradoksalnie, to organizacje badające zjawiska UFO, poprzez
swoich mówców, którzy opowiadają o swoich przykrych przeżyciach,
propagują strach i grozę. W każdym przypadku, kiedy badam taką
poszkodowaną osobę, słyszę zupełnie inną historię. Dowiaduję
się, co wydarzyło się naprawdę i nigdy nie pokrywa się to z
dotychczasowym jej przekonaniem o swoich przeżyciach. Ta struktura
chemiczna mózgu filtruje wszystkie doświadczenia i stąd ta
różnica.
OK.,
być może jesteś również odbiornikiem, w pewnym sensie? Cechuje
Cię otwartość na wszystko, co się pojawia, czyli unikasz
oceniania tego, przez pryzmat uprzedzeń.
Widzisz,
chodzi również o terapię dla danej osoby. W przypadku innych
hipnoterapeutów pacjenci maja obawy przed wyjściem z domu boją się
spać. Natomiast, kiedy dowiesz się, co faktycznie im się
przytrafiło, że w rzeczywistości to nie jest nic strasznego, to
taka informacja ma skutek terapeutyczny. Z tym właśnie mam do
czynienia.
OK.
Pracujesz z ludźmi z MiLABu, którzy uczestniczyli w porwaniach
wojskowych. Czy wiesz coś o nich?
Nigdy
nie miałam do czynienia z porwaniami wojskowymi.
Nie
masz kontaktu z nimi?
Od
25 lat nigdy nie spotkałam nikogo, kto by miał cokolwiek wspólnego
z wojskiem. Niektórzy przyznają się do wojskowych doświadczeń,
ale co ciekawe, moje nigdy takie nie były.
Interesujące.
OK.
Nie
lubią słowa „porwanie”, wolą nazywać je „wizytacją”. Ci
ludzie mieli dziury w pamięci, zgubili czas, wiedzieli, że
wydarzyło się coś, czego nie pamiętają. Natomiast dużo bardziej
interesujący, niż ten brakujący, jest czas skompresowany.
Źródło: Tłumaczył:
Przemek (LivingCosmos.info)
Edycja: Łukasz (Szaman Psychedeliczny)
Edycja: Łukasz (Szaman Psychedeliczny)
ezoteryka.info.pl
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza